Aleksander Broda do dziś pozostaje najwyższym rangą urzędnikiem państwowym, który trafił do więzienia. W poniedziałek były generalny konserwator zabytków został jednak uniewinniony. Na ten wyrok czekał 12 lat.
Aresztowano go w 2001 r. pod zarzutem przyznania dotacji na renowację unikatowego drewnianego spichlerza za łapówkę. Spichlerz ten w ocenie prokuratury stanowił "bezużyteczną kupą desek".
23. listopada 2001 r. został wyprowadzony ze swojego kabinetu w kajdankach, a jeszcze tego samego dnia ówczesny premier Leszek Miller zdymisjonował go.
Broda usłyszał zarzuty korupcji, niegospodarności i przekroczenia uprawnień. Sąd przychylił się do wniosku o areszt. Spędził w nim 11 miesięcy. Nie pomogły poręczenia Jasnej Góry, stowarzyszenia historyków i propozycja wpłacenia 100 tys. złotych kaucji.
Broda namówił do zakupu drewnianego spichlerza częstochowskiego biznesmena Krzysztofa Stacherczaka. Ten zgodził się, otrzymał dotację i postanowił odnowić obiekt. Najpierw go rozebrano, potem ponumerowano i odrestaurowano. Zanim zdążył on postanowić spichlerz na nowym miejscu, prokuratura wydała nakaz aresztowania - Stacherczaka oraz Brody.
Stacherczak trafił do aresztu na prawie 2 lata, niedługo po nim - Broda. Czekając na wyrok, napisał do ministra sprawiedliwości list z prośbą o powołanie ekspertów, by zbadali, czy spichlerz był wart dotacji jako istotny obiekt kulturowy. Był to jednak strzał w stopę, gdyż list stał się potem argumentem dla sądu, by przedłużyć areszt Brodzie- "z powodu możliwości wykorzystywanie swych wpływów i mataczenia".
- Sąd nie stwierdził, by Aleksander Broda przekroczył swe uprawnienia bądź uchybił swym obowiązkom jako konserwator zabytków i nie działał na szkodę interesu publicznego - mówi mec. Adam Kasperkiewicz, pełnomocnik Brody. - Sąd krytycznie odniósł się też do działań prokuratury, oceniając je jako godzące w podstawowe zasady porządku prawnego. Prokurator w toku postępowania przygotowawczego naruszył zasadę fair, nie nadając biegu zażaleniu obrońcy na legalność i zasadność zatrzymania Aleksandra Brody, a także wprowadzając sąd w błąd przy składaniu wniosku o przedłużenie tymczasowego aresztowania. Posłużenie się prywatnym listem mojego klienta sąd uznał zachowanie prokuratura jako co najmniej niegodziwe - przytacza mec. Kasperkiewicz tezy uzasadnienia uniewinniającego wyroku.
Proces rozpoczął się w 2003 r. i trwał cztery lata. Sąd pierwszej instancji uznał, że Stacherczakowi należą się dwa lata więzienia - przede wszystkim za wyłudzenie transzy dotacji (80 tys. zł) na odnowienie spichlerza. Brodzie sąd wymierzył karę jednego roku więzienia - głównie za "brak dbałości o proces renowacji zabytku", ale oczyszczając go z zarzutów korupcyjnych.
Sąd Najwyższy przyjął skargę kasacyjną Brody i Stacherczaka, argumentując, że częstochowskie sądy popełniły liczne błędy formalne i merytoryczne. Nakazał przeprowadzić proces od początku.
24 lutego Sąd Rejonowy w Częstochowie uniewinnił Brodę i Stacherczaka od zarzutów przekroczenia prawa przy rekonstrukcji zabytku.
Wyrok jest nieprawomocny. Prokuratura czeka na pisemne uzasadnienie, by zdecydować, czy złoży apelacje.
DK, Gazeta.pl
23. listopada 2001 r. został wyprowadzony ze swojego kabinetu w kajdankach, a jeszcze tego samego dnia ówczesny premier Leszek Miller zdymisjonował go.
Broda usłyszał zarzuty korupcji, niegospodarności i przekroczenia uprawnień. Sąd przychylił się do wniosku o areszt. Spędził w nim 11 miesięcy. Nie pomogły poręczenia Jasnej Góry, stowarzyszenia historyków i propozycja wpłacenia 100 tys. złotych kaucji.
Broda namówił do zakupu drewnianego spichlerza częstochowskiego biznesmena Krzysztofa Stacherczaka. Ten zgodził się, otrzymał dotację i postanowił odnowić obiekt. Najpierw go rozebrano, potem ponumerowano i odrestaurowano. Zanim zdążył on postanowić spichlerz na nowym miejscu, prokuratura wydała nakaz aresztowania - Stacherczaka oraz Brody.
Stacherczak trafił do aresztu na prawie 2 lata, niedługo po nim - Broda. Czekając na wyrok, napisał do ministra sprawiedliwości list z prośbą o powołanie ekspertów, by zbadali, czy spichlerz był wart dotacji jako istotny obiekt kulturowy. Był to jednak strzał w stopę, gdyż list stał się potem argumentem dla sądu, by przedłużyć areszt Brodzie- "z powodu możliwości wykorzystywanie swych wpływów i mataczenia".
- Sąd nie stwierdził, by Aleksander Broda przekroczył swe uprawnienia bądź uchybił swym obowiązkom jako konserwator zabytków i nie działał na szkodę interesu publicznego - mówi mec. Adam Kasperkiewicz, pełnomocnik Brody. - Sąd krytycznie odniósł się też do działań prokuratury, oceniając je jako godzące w podstawowe zasady porządku prawnego. Prokurator w toku postępowania przygotowawczego naruszył zasadę fair, nie nadając biegu zażaleniu obrońcy na legalność i zasadność zatrzymania Aleksandra Brody, a także wprowadzając sąd w błąd przy składaniu wniosku o przedłużenie tymczasowego aresztowania. Posłużenie się prywatnym listem mojego klienta sąd uznał zachowanie prokuratura jako co najmniej niegodziwe - przytacza mec. Kasperkiewicz tezy uzasadnienia uniewinniającego wyroku.
Proces rozpoczął się w 2003 r. i trwał cztery lata. Sąd pierwszej instancji uznał, że Stacherczakowi należą się dwa lata więzienia - przede wszystkim za wyłudzenie transzy dotacji (80 tys. zł) na odnowienie spichlerza. Brodzie sąd wymierzył karę jednego roku więzienia - głównie za "brak dbałości o proces renowacji zabytku", ale oczyszczając go z zarzutów korupcyjnych.
Sąd Najwyższy przyjął skargę kasacyjną Brody i Stacherczaka, argumentując, że częstochowskie sądy popełniły liczne błędy formalne i merytoryczne. Nakazał przeprowadzić proces od początku.
24 lutego Sąd Rejonowy w Częstochowie uniewinnił Brodę i Stacherczaka od zarzutów przekroczenia prawa przy rekonstrukcji zabytku.
Wyrok jest nieprawomocny. Prokuratura czeka na pisemne uzasadnienie, by zdecydować, czy złoży apelacje.
DK, Gazeta.pl