Posłanka Platformy Obywatelskiej Ligia Krajewska w rozmowie z Superstacja przyznała, że kiedy może stara omijać się lotnisko we Frankfurcie, po tym jak została tam niewłaściwie potraktowana.
Krajewska odnosiła się do incydentu z udziałem wiceszefa Parlamentu Europejskiego Jacka Protasiewicza, który według niemieckiego tabloidu „Bild” miał pod wpływem alkoholu awanturować się z celnikami. Według relacji Polaka, wdał się w dyskusję z funkcjonariuszami straży celnej oraz policji niemieckiej po tym jak celnik zachowywał się niewłaściwie.
Krajewska podkreśliła, że „chciałabym aby Jacek wyszedł z tego cało” i opowiedziała, że także została niewłaściwie potraktowana na lotnisku we Frankfurcie.
- Leciałam do USA i przesiadałam się we Frankfurcie. Przechodzi się przez specjalną strefę. Pan zapytał mnie, po co lecę. Odpowiedziałam grzecznie, że to jest moja sprawa, nie widzę powodu, żebym musiała mówić, po co lecę do Stanów. Przeszłam przez bramkę, a ponieważ mam protezę ręki (Ligia Krajewska straciła prawą rękę w wieku 16 lat na skutek wypadku - przyp. red.), mam metal, to metal zadzwonił. Powiedziałam, że mam protezę, a wtedy pan poprosił dwie panie i powiedział do nich: "sprawdźcie ją" - relacjonowała posłanka w studiu Superstacji.
Jak twierdzi Ligia Krajewska, pracownicy służb lotniska podczas kontroli próbowali ją zmusić, by rozebrała się za małym parawanem. - Panie postawiły parawanik, było widać stojących w kolejce. Kazały mi się rozebrać i zdjąć protezę. Ja nie chciałam tego zrobić. Rozpięłam i pokazałam. A one stały we dwie i się wesoło bawiły. Zachowywały się w sposób skandaliczny. Było mi strasznie przykro - dodała Krajewska.
- Ale omijam to lotnisko. W Stanach jak widzą, że mam protezę, to jest dotknięcie, OK, sorry. I przechodzę dalej. Nigdzie nie spotkałam się z takim zachowaniem, jak na lotnisku we Frankfurcie - podsumowała Ligia Krajewska.
Superstacja, ml
Krajewska podkreśliła, że „chciałabym aby Jacek wyszedł z tego cało” i opowiedziała, że także została niewłaściwie potraktowana na lotnisku we Frankfurcie.
- Leciałam do USA i przesiadałam się we Frankfurcie. Przechodzi się przez specjalną strefę. Pan zapytał mnie, po co lecę. Odpowiedziałam grzecznie, że to jest moja sprawa, nie widzę powodu, żebym musiała mówić, po co lecę do Stanów. Przeszłam przez bramkę, a ponieważ mam protezę ręki (Ligia Krajewska straciła prawą rękę w wieku 16 lat na skutek wypadku - przyp. red.), mam metal, to metal zadzwonił. Powiedziałam, że mam protezę, a wtedy pan poprosił dwie panie i powiedział do nich: "sprawdźcie ją" - relacjonowała posłanka w studiu Superstacji.
Jak twierdzi Ligia Krajewska, pracownicy służb lotniska podczas kontroli próbowali ją zmusić, by rozebrała się za małym parawanem. - Panie postawiły parawanik, było widać stojących w kolejce. Kazały mi się rozebrać i zdjąć protezę. Ja nie chciałam tego zrobić. Rozpięłam i pokazałam. A one stały we dwie i się wesoło bawiły. Zachowywały się w sposób skandaliczny. Było mi strasznie przykro - dodała Krajewska.
- Ale omijam to lotnisko. W Stanach jak widzą, że mam protezę, to jest dotknięcie, OK, sorry. I przechodzę dalej. Nigdzie nie spotkałam się z takim zachowaniem, jak na lotnisku we Frankfurcie - podsumowała Ligia Krajewska.
Superstacja, ml