Były prezes Kopeksu Andrzej J. nie żyje – podała „Rzeczpospolita”. Był on kluczowym świadkiem prokuratury w największym śledztwie dotyczącym korupcji w górnictwie. Prokuratura Okręgowa w Katowicach sprawdza, czy w samobójstwo Andrzeja J. nie były zamieszane osoby trzecie.
Andrzej J. był prezesem Kopeksu, a wcześniej zagranicznych podmiotów handlujących sprzętem dla kopalń. W branży górniczej był wpływową osobą. Od pewnego czasu współpracował z prokuraturą, ujawniając mechanizm korupcji.
Dzięki jego pomocy kilka dni temu prokuratura Apelacyjna w Katowicach postawiła zarzuty 12 osobom. W śledztwie, w którym świadkiem był Andrzej J. jest już 27 podejrzanych. On sam korzystał z klauzuli bezkarności dzięki współpracy z prokuraturą. Składał obszerne zeznania oraz brał udział w wielu konfrontacjach z osobami podejrzanymi o przyjmowanie łapówek.
ABW poinformowała, że proceder trwał od lat 90-tych i dotyczył dokonywania przez spółki i należące do nich zakłady górnicze zakupów urządzeń i maszyn górniczych oraz usług w zakresie remontów, serwisu, a także dostaw części zamiennych. „Kwoty, których przekazania żądały uczestniczące w procederze osoby, były doliczane do ceny danego urządzenia, co powodowało konieczność ponoszenia dodatkowych – nieuzasadnionych kosztów przez podmioty, które te osoby reprezentowały” – głosi komunikat Agencji.
Sprawa ma charakter międzynarodowy. Ze zgromadzonego materiału dowodowego wynika, że na przestrzeni około 10 lat przekazano łapówki w łącznej kwocie ponad 9 mln złotych.
kl, Rzeczpospolita
Dzięki jego pomocy kilka dni temu prokuratura Apelacyjna w Katowicach postawiła zarzuty 12 osobom. W śledztwie, w którym świadkiem był Andrzej J. jest już 27 podejrzanych. On sam korzystał z klauzuli bezkarności dzięki współpracy z prokuraturą. Składał obszerne zeznania oraz brał udział w wielu konfrontacjach z osobami podejrzanymi o przyjmowanie łapówek.
ABW poinformowała, że proceder trwał od lat 90-tych i dotyczył dokonywania przez spółki i należące do nich zakłady górnicze zakupów urządzeń i maszyn górniczych oraz usług w zakresie remontów, serwisu, a także dostaw części zamiennych. „Kwoty, których przekazania żądały uczestniczące w procederze osoby, były doliczane do ceny danego urządzenia, co powodowało konieczność ponoszenia dodatkowych – nieuzasadnionych kosztów przez podmioty, które te osoby reprezentowały” – głosi komunikat Agencji.
Sprawa ma charakter międzynarodowy. Ze zgromadzonego materiału dowodowego wynika, że na przestrzeni około 10 lat przekazano łapówki w łącznej kwocie ponad 9 mln złotych.
kl, Rzeczpospolita