">Ciągle z nim spać, ciągle rodzić<. Słowa Marii Leszczyńskiej, żony Ludwika XV, były kwintesencją roli kobiety. Roli wyznaczonej i bezwzględnie egzekwowanej przez mężczyzn. W świecie, który zawłaszczyli na wieki wieków. Dopiero w XX w. okazało się, że niekoniecznie amen. Zawdzięczamy to ruchom feministycznym. Niechlubny wyjątek stanowi III RP, w której tzw. familistki chcą narzucić wszystkim kobietom mocno już przeterminowany ideał Matki-Polki, czyli cierpiętnicy, która poświęca się dla męża, dzieci i Rodziny (koniecznie z dużej litery)" - pisze europosłanka SLD Joanna Senyszyn.
W ocenie Senyszyn sufrażystki wstrząsnęły światem "bardziej niż wszystkie rewolucje razem wzięte". "Głośno powiedziały to, o czym większość nawet nie pomyślała. Zażądały dla kobiet praw człowieka. Mężczyźni oniemieli z oburzenia. Nie rozumieli, o co chodzi przeklętym emancypantkom. Dlaczego mącą w głowach ich żonom, matkom i kochankom!" - zaznaczyła europosłanka.
"Według mężczyzn, kobiety miały dostateczne prawa. Czynne – do tyrania, usługiwania, rodzenia dzieci, dostarczania mężczyznom przyjemności. I liczne bierne. Były bite, poniewierane, maltretowane, gwałcone. Część kobiet wierzyła, że nie potrzebuje innych praw. Ich zniewolone umysły nie rozumiały potrzeby zmian. Z mlekiem matek wyssały umiejętność przymilania się panom i władcom, unikania konfliktów i razów. Solidaryzowały się z mężczyznami. Ze strachu, ale też dla świętego spokoju wyklinały swoje niepokorne siostry. Miały im za złe odwagę, nieugiętość, determinację. Z czasem zaczęły im zazdrościć. I ruszyła feministyczna lawina" - tłumaczyła Senyszyn.
Zdaniem Senyszyn w cywilizowanym świecie wszyscy dostrzegają zasługi feministek. "Niechlubny wyjątek stanowi Kościół katolicki i polska katoprawica. Feminizm, a teraz gender są wściekle atakowane. Także przez kobiety, które nazwały siebie, nawet dowcipnie, familistkami. Biedne familistki nie rozumieją, że kobiety muszą się popierać. W każdym aspekcie walki o swoje prawa. Także seksualne i reprodukcyjne, w tym prawo do edukacji seksualnej, antykoncepcji, aborcji. Nawet, jeśli familistkom wydaje się, że to szkodliwe fanaberie, nie mają prawa odmawiać ich swoim siostrom. Tak, jak feministki nie protestują przeciw wyborom familistek. Wolność bowiem polega także na tym, że wolno sobie szkodzić" - podsumowała.
ja, sld.org.pl
"Według mężczyzn, kobiety miały dostateczne prawa. Czynne – do tyrania, usługiwania, rodzenia dzieci, dostarczania mężczyznom przyjemności. I liczne bierne. Były bite, poniewierane, maltretowane, gwałcone. Część kobiet wierzyła, że nie potrzebuje innych praw. Ich zniewolone umysły nie rozumiały potrzeby zmian. Z mlekiem matek wyssały umiejętność przymilania się panom i władcom, unikania konfliktów i razów. Solidaryzowały się z mężczyznami. Ze strachu, ale też dla świętego spokoju wyklinały swoje niepokorne siostry. Miały im za złe odwagę, nieugiętość, determinację. Z czasem zaczęły im zazdrościć. I ruszyła feministyczna lawina" - tłumaczyła Senyszyn.
Zdaniem Senyszyn w cywilizowanym świecie wszyscy dostrzegają zasługi feministek. "Niechlubny wyjątek stanowi Kościół katolicki i polska katoprawica. Feminizm, a teraz gender są wściekle atakowane. Także przez kobiety, które nazwały siebie, nawet dowcipnie, familistkami. Biedne familistki nie rozumieją, że kobiety muszą się popierać. W każdym aspekcie walki o swoje prawa. Także seksualne i reprodukcyjne, w tym prawo do edukacji seksualnej, antykoncepcji, aborcji. Nawet, jeśli familistkom wydaje się, że to szkodliwe fanaberie, nie mają prawa odmawiać ich swoim siostrom. Tak, jak feministki nie protestują przeciw wyborom familistek. Wolność bowiem polega także na tym, że wolno sobie szkodzić" - podsumowała.
ja, sld.org.pl