Rodzice niepełnosprawnych dzieci okupują Sejm. Przyprowadzili także swoich podopiecznych. Domagają się podniesienia świadczeń pielęgnacyjnych i sprawiedliwego traktowania.
W rozmowie ze Stefczyk.info Iwona Hartwich, która protestuje wraz z innymi rodzicami, powiedziała, że od pięciu lat przychodzą pod Sejm z dziećmi i co roku są im obiecywane wyższe świadczenia oraz budowa systemu opieki nad dziećmi niepełnosprawnymi z prawdziwego zdarzenia. Jednak od 2009 roku moment wprowadzenia zmian jest przeciągany. Kobieta podkreśliła, że co prawda trwają prace nad nową ustawą, jednak po wczorajszym spotkaniu z ministrem Kosiniakiem-Kamyszem nie jest zadowolona z kierunku, w jakim te prace zmierzają.
Hartwich stwierdziła, że jeśli Polski rzeczywiście nie stać na pomoc rodzicom niepełnosprawnych dzieci, powinna poprosić o wsparcie inne kraje.
- Niech premier podpisze umowę z państwami Unii Europejskiej i poprosi, żeby świadczenia na niepełnosprawne dzieci płynęły z krajów UE.
Dodała, że rodzice nie mogą czekać do 2017 r., kiedy to, zgodnie z planami rządu, wysokość zasiłku miałaby zrównać się z płacą minimalną.
Wyraziła rozczarowanie, że posłowie są niechętni protestującym rodzicom. Nie chodzi jedynie o posłów partii rządzącej. Hartwich, zapytana o wsparcie ze strony posłów niepełnosprawnych odpowiedziała, że nawet oni nie są przychylni ich prośbom. Po spotkaniu z posłem Libickim nie kryła rozczarowania.
- Ten pan jest oderwany od rzeczywistości. On otrzymuje 6 tysięcy złotych na asystenta. A ja będąc asystentem swojego dziecka otrzymuje 620 plus rządową pomoc. Oczekujemy sprawiedliwości.
RL Stefczyk.info
Hartwich stwierdziła, że jeśli Polski rzeczywiście nie stać na pomoc rodzicom niepełnosprawnych dzieci, powinna poprosić o wsparcie inne kraje.
- Niech premier podpisze umowę z państwami Unii Europejskiej i poprosi, żeby świadczenia na niepełnosprawne dzieci płynęły z krajów UE.
Dodała, że rodzice nie mogą czekać do 2017 r., kiedy to, zgodnie z planami rządu, wysokość zasiłku miałaby zrównać się z płacą minimalną.
Wyraziła rozczarowanie, że posłowie są niechętni protestującym rodzicom. Nie chodzi jedynie o posłów partii rządzącej. Hartwich, zapytana o wsparcie ze strony posłów niepełnosprawnych odpowiedziała, że nawet oni nie są przychylni ich prośbom. Po spotkaniu z posłem Libickim nie kryła rozczarowania.
- Ten pan jest oderwany od rzeczywistości. On otrzymuje 6 tysięcy złotych na asystenta. A ja będąc asystentem swojego dziecka otrzymuje 620 plus rządową pomoc. Oczekujemy sprawiedliwości.
RL Stefczyk.info