Niewinne osoby trafiają do aresztu, bo część polskich sądów nie weryfikuje europejskich nakazów aresztowania. Rzecznik praw obywatelskich bada sprawę i chce, by wyjaśnił ją Sąd Najwyższy - podaje TOK FM.
Michał Z. wrócił z Estonii. W Polsce trafił do aresztu na podstawie europejskiego nakazu aresztowania wydanego przez estoński sąd. Zarzucano mu napad na bank. - Sprawa trafiła do katowickiego sądu, który zgodnie z procedurą ma zdecydować, co dalej z mężczyzną - powiedział doktor Marcin Warchoł z biura RPO - informuje TOK FM.
Według Warchoła sąd bez refleksji wsadził mężczyznę do aresztu. - Estońska strona nie przedstawiła żadnych dowodów. Były tylko zdjęcia, z których wynikało, że sprawcą napadu był ktoś zupełnie inny - mówi Warchoła.
We wniosku, który RPO przesłał do Sądu Najwyższego, jest wiele cytatów z postanowień polskich sądów, które jasno dają do zrozumienia, że nie ma potrzeby sprawdzania dowodów. - Nawet jeśli aresztowany ma dobre alibi, może trafić za kratki - podkreśla Marcin Warchoł.
Warchoł przypomina, że są sądy, które postanowiły sprawdzić dowody i przekonały się o czyjejś niewinności. - Jeden z sądów okręgowych poprosił Luksemburg o przesłanie dodatkowych materiałów. Otrzymał linie papilarne podejrzanego i okazało się, że ścigana jest zupełnie inna osoba - mówi przedstawiciel RPO i dodaje, że w innym sądzie ten człowiek trafiłby za kratki.
TOK FM, tk
Według Warchoła sąd bez refleksji wsadził mężczyznę do aresztu. - Estońska strona nie przedstawiła żadnych dowodów. Były tylko zdjęcia, z których wynikało, że sprawcą napadu był ktoś zupełnie inny - mówi Warchoła.
We wniosku, który RPO przesłał do Sądu Najwyższego, jest wiele cytatów z postanowień polskich sądów, które jasno dają do zrozumienia, że nie ma potrzeby sprawdzania dowodów. - Nawet jeśli aresztowany ma dobre alibi, może trafić za kratki - podkreśla Marcin Warchoł.
Warchoł przypomina, że są sądy, które postanowiły sprawdzić dowody i przekonały się o czyjejś niewinności. - Jeden z sądów okręgowych poprosił Luksemburg o przesłanie dodatkowych materiałów. Otrzymał linie papilarne podejrzanego i okazało się, że ścigana jest zupełnie inna osoba - mówi przedstawiciel RPO i dodaje, że w innym sądzie ten człowiek trafiłby za kratki.
TOK FM, tk