Małgorzata Marenin, feministka oraz pozwany przez nią abp Józef Michalik, przewodniczący Komisji Episkopatu Polski będą stronami sprawy przed Sądem Apelacyjnym we Wrocławiu 31 marca.
Przypomnijmy, feministka pozwała hierarchę za wypowiedź arcybiskupa Józefa Michalika wygłoszonej podczas kazania 16 października ubiegłego roku. Sąd rejonowy już raz odrzucił pozew działaczki ruchu feministycznego - Sposób wypowiedzi nie dotknął w tym przypadku konkretnej jednostki albo sformalizowanej grupy. Oskarżony miał prawo wypowiedzieć swoje poglądy, bo jest on osobą publiczną. Inaczej państwo wprowadziłoby cenzurę – uzasadniała decyzję o umorzeniu sprawy sędzia Anna Statkiewicz.
Sprawa dotyczy słów jakie były przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski wypowiedział podczas ubiegłorocznej homilii we Wrocławiu.
- Nie mogłam się pogodzić się z tym umorzeniem dlatego reprezentujący mnie radca prawny rozszerzył zarzuty, napisał pismo apelacyjne i będziemy próbowali przekonać, że doszło do naruszenia godności dzieci wychowywanych przez samotnych rodziców – twierdzi Małgorzata Marenin.
Feministka przekonuje, że to właśnie dobre imię dzieci z rozbitych domów zostało naruszone i walka o jego przywrócenie jest teraz najważniejsza. – To niedopuszczalne, by arcybiskup, osoba opiniotwórcza, której słowa trafiają do szerokiego grona odbiorców mówił takie rzeczy – dodaje kobieta. Chce przeprosin od abpa Michalika.
– Moim celem jest to, by arcybiskup uczciwie przeprosił, żeby miał odwagę stanąć i przeprosić tych, którzy samotnie wychowują dzieci. Chodzi o to, by powiedział, że źle się zachował i nie tłumaczył się po raz kolejny lapsusem językowym. Żeby przyznał, że się mylił i stanowczo powiedział, że dzieci są niewinne w każdej sprawie, a ich rodzicom należy się szacunek – wyjaśnia Marenin.
Jak zapowiada wykorzysta wszystkie prawne możliwości, by dowieść swoich racji. – Dopóki jest możliwość będziemy walczyć i odwoływać się. Na pewno nie poprzestaniemy na I instancji – podkreśla feministka.
W pierwszym prywatnym akcie oskarżenia Marenin napisała, że hierarcha wskazał w homilii jako współodpowiedzialne za zjawisko pedofilii "agresywne feministki" oraz rodziców decydujących się na rozwód.
Jej zdaniem abp Michalik pomówił ją jako przedstawicielkę ruchu feministycznego oraz jako osobę po rozwodzie, wychowującą dziecko w niepełnej rodzinie o postępowanie, które poniża ją w opinii publicznej i naraża na utratę zaufania potrzebnego w działalności społecznej. Kobieta podkreślała, że jej pozew miał pokazać, iż hierarchowie kościelni nie stoją ponad prawem i powinni podlegać takim samym sankcjom jak inni obywatele.
TVN24.pl, ml
Sprawa dotyczy słów jakie były przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski wypowiedział podczas ubiegłorocznej homilii we Wrocławiu.
- Nie mogłam się pogodzić się z tym umorzeniem dlatego reprezentujący mnie radca prawny rozszerzył zarzuty, napisał pismo apelacyjne i będziemy próbowali przekonać, że doszło do naruszenia godności dzieci wychowywanych przez samotnych rodziców – twierdzi Małgorzata Marenin.
Feministka przekonuje, że to właśnie dobre imię dzieci z rozbitych domów zostało naruszone i walka o jego przywrócenie jest teraz najważniejsza. – To niedopuszczalne, by arcybiskup, osoba opiniotwórcza, której słowa trafiają do szerokiego grona odbiorców mówił takie rzeczy – dodaje kobieta. Chce przeprosin od abpa Michalika.
– Moim celem jest to, by arcybiskup uczciwie przeprosił, żeby miał odwagę stanąć i przeprosić tych, którzy samotnie wychowują dzieci. Chodzi o to, by powiedział, że źle się zachował i nie tłumaczył się po raz kolejny lapsusem językowym. Żeby przyznał, że się mylił i stanowczo powiedział, że dzieci są niewinne w każdej sprawie, a ich rodzicom należy się szacunek – wyjaśnia Marenin.
Jak zapowiada wykorzysta wszystkie prawne możliwości, by dowieść swoich racji. – Dopóki jest możliwość będziemy walczyć i odwoływać się. Na pewno nie poprzestaniemy na I instancji – podkreśla feministka.
W pierwszym prywatnym akcie oskarżenia Marenin napisała, że hierarcha wskazał w homilii jako współodpowiedzialne za zjawisko pedofilii "agresywne feministki" oraz rodziców decydujących się na rozwód.
Jej zdaniem abp Michalik pomówił ją jako przedstawicielkę ruchu feministycznego oraz jako osobę po rozwodzie, wychowującą dziecko w niepełnej rodzinie o postępowanie, które poniża ją w opinii publicznej i naraża na utratę zaufania potrzebnego w działalności społecznej. Kobieta podkreślała, że jej pozew miał pokazać, iż hierarchowie kościelni nie stoją ponad prawem i powinni podlegać takim samym sankcjom jak inni obywatele.
TVN24.pl, ml