Wyjaśnił, że w strukturze NATO sekretarz generalny ma jednego zastępcę i pięciu asystentów.
Według Kobierackiego, kandydatów na to stanowisko "było sporo". On był jedynym Polakiem biorącym udział w konkursie.
Swoje zadania określił jako "nadzór merytoryczny i polityczny nad wszystkimi operacjami Sojuszu w terenie", np. na Bałkanach.
Kobieracki nie wykluczył, że Sojusz, podobnie jak w Afganistanie, wesprze np. polskie operacje w Iraku. Podkreślił jednak, że są to jego "prywatne spekulacje", ponieważ decyzję w tej sprawie podejmą kraje członkowskie NATO.
Polski kandydat na asystenta sekretarza generalnego Sojuszu nie chciał odpowiadać na bardziej szczegółowe pytania dotyczące jego przyszłej pracy. Podkreślił, że wciąż jest kandydatem na to stanowisko - nie podpisał jeszcze kontraktu.
Kobieracki, który wkrótce ukończy 46 lat, jest absolwentem Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Studiował też w Moskiewskim Państwowym Instytucie Stosunków Międzynarodowych.
Zawodowy dyplomata, od 1982 roku w MSZ. W latach 1991 - 2000 w polskiej misji przy OBWE i ONZ w Wiedniu. Ostatnio - dyrektor Departamentu Polityki Bezpieczeństwa.
Jest żonaty, ma dwoje dzieci. Lubi dobrą książkę - ale nie szpiegowską - i wędkowanie.
"Wielki Polak w NATO" - jak określiła Kobierackiego "Gazeta Wyborcza" - liczy... 186 cm wzrostu. Wagi nie chciał podać, powiedział tylko, że lubi korzystać z przyjemności stołu.
Do Brukseli najprawdopodobniej pojedzie latem.
sg, pap