Samoloty F-16 w wersjach, które posiadamy, były nowoczesne, kiedy je kupowaliśmy. Jednak świat szybko idzie do przodu - uważa Wojciech Łuczak, wydawca i ekspert lotniczy, w rozmowie w "TOK FM". Według jego informacji, nawet na misje NATO wysyłamy samoloty rosyjskiej konstrukcji.
- Wszyscy politycy mocno chwalą się naszymi F-16. Ale sprawa jest dyskusyjna - uważa Łuczak, wiceprezes Agencji Lotniczej Altair, wydawca magazynów "Raport" i "Skrzydlata Polska".
- Samoloty F-16 w wersjach, które posiadamy, były nowoczesne, kiedy je kupowaliśmy. Jednak świat szybko idzie do przodu - zaznaczył ekspert. I sugerował, że amerykańskie myśliwce mogą przysparzać więcej kłopotu, niż pożytku. - F-16 to samoloty o specyficznym systemie obsługi i bazowania. Mają bardzo nisko położony wlot powietrza do silnika. Wystarczyłoby zrzucić 2,5 tony gruzu na pas startowy i te samoloty byłyby uziemione. Pas wymaga absolutnej czystości - wyjaśniał ekspert.
Dlatego bazowanie F-16 wymaga specjalnych "odkurzaczy". Polska ma dwa takie urządzenia czyszczące pasy startowe w bazach w Łasku i podpoznańskich Krzesinach. Aby wysyłać amerykańskie myśliwce do Litwy, należałoby przebazować tam "odkurzacz". A to kłopotliwe.
Jednak wymagania techniczne F-16 rzutują także na polskie możliwości obronne. Chodzi o to, że polska strategia obronna zasadza się na rozproszeniu sił powietrznych - ma to utrudniać jej zlokalizowanie przez potencjalnego wroga. Rosyjskie samoloty, które przed F-16 dominowały w polskim lotnictwie, korzystały więc z "drogowych odcinków lotniskowych" (DOL). Modernizacja sił powietrznych tylko w zakresie kupna nowych samolotów nie jest więc kompletna, gdyż należałoby zmienić strategię obronną i sieć infrastrukturalną. Krótko mówiąc, lądowanie na zabrudzonym pasie drogi doprowadziłoby do poważnej awarii silnika.
- Szwedzi mają taki system, że lądują na autostradach, obok nich są niewielkie punkty zaopatrzenia, gdzie odtwarzają zdolność bojową Gripenów - zaznaczał Łuczak. To właśnie m.in. z Gripenami w przetargu wygrały F-16. - Wybór tego typu samolotu podyktowany był względami politycznymi - uważa gość radia.
- Dziś mamy dwie bazy na wzór amerykański, jakbyśmy żyli w głębi USA, gdzie uderzenie lotnicze jest wykluczone - wskazywał ekspert. - A polskie bazy są oczywistym obiektem ewentualnego ataku. Nie lotniczego, rakietowego. Trzy minuty i tych baz nie ma - mówił.
- Minister Siemoniak podjął początkowo decyzję, aby zrezygnować z Su-22, samolotów uderzeniowych, które w dzisiejszych czasach mogą wyjść w powietrze, ale misje bojowe na tych samolotach oznaczają niemal samobójstwo - wyjaśniał ekspert. Teraz MON mówi o 64 samolotach piątej generacji. Najbliżej ich seryjnej produkcji są USA, Rosja, Indie i Chiny. Łuczak zasugerował, na kogo padnie wybór w przetargu ze względów politycznych...
DK, TOK FM
- Samoloty F-16 w wersjach, które posiadamy, były nowoczesne, kiedy je kupowaliśmy. Jednak świat szybko idzie do przodu - zaznaczył ekspert. I sugerował, że amerykańskie myśliwce mogą przysparzać więcej kłopotu, niż pożytku. - F-16 to samoloty o specyficznym systemie obsługi i bazowania. Mają bardzo nisko położony wlot powietrza do silnika. Wystarczyłoby zrzucić 2,5 tony gruzu na pas startowy i te samoloty byłyby uziemione. Pas wymaga absolutnej czystości - wyjaśniał ekspert.
Dlatego bazowanie F-16 wymaga specjalnych "odkurzaczy". Polska ma dwa takie urządzenia czyszczące pasy startowe w bazach w Łasku i podpoznańskich Krzesinach. Aby wysyłać amerykańskie myśliwce do Litwy, należałoby przebazować tam "odkurzacz". A to kłopotliwe.
Jednak wymagania techniczne F-16 rzutują także na polskie możliwości obronne. Chodzi o to, że polska strategia obronna zasadza się na rozproszeniu sił powietrznych - ma to utrudniać jej zlokalizowanie przez potencjalnego wroga. Rosyjskie samoloty, które przed F-16 dominowały w polskim lotnictwie, korzystały więc z "drogowych odcinków lotniskowych" (DOL). Modernizacja sił powietrznych tylko w zakresie kupna nowych samolotów nie jest więc kompletna, gdyż należałoby zmienić strategię obronną i sieć infrastrukturalną. Krótko mówiąc, lądowanie na zabrudzonym pasie drogi doprowadziłoby do poważnej awarii silnika.
- Szwedzi mają taki system, że lądują na autostradach, obok nich są niewielkie punkty zaopatrzenia, gdzie odtwarzają zdolność bojową Gripenów - zaznaczał Łuczak. To właśnie m.in. z Gripenami w przetargu wygrały F-16. - Wybór tego typu samolotu podyktowany był względami politycznymi - uważa gość radia.
- Dziś mamy dwie bazy na wzór amerykański, jakbyśmy żyli w głębi USA, gdzie uderzenie lotnicze jest wykluczone - wskazywał ekspert. - A polskie bazy są oczywistym obiektem ewentualnego ataku. Nie lotniczego, rakietowego. Trzy minuty i tych baz nie ma - mówił.
- Minister Siemoniak podjął początkowo decyzję, aby zrezygnować z Su-22, samolotów uderzeniowych, które w dzisiejszych czasach mogą wyjść w powietrze, ale misje bojowe na tych samolotach oznaczają niemal samobójstwo - wyjaśniał ekspert. Teraz MON mówi o 64 samolotach piątej generacji. Najbliżej ich seryjnej produkcji są USA, Rosja, Indie i Chiny. Łuczak zasugerował, na kogo padnie wybór w przetargu ze względów politycznych...
DK, TOK FM