8 studentów Politechniki Wrocławskiej zaprojektowało kompletną załogową misję przelotu wokół Marsa i powrotu dla dwóch osób. Była to praca konkursowa wystawiona w szranki z drużynami z całego świata, które zorganizowało NASA. Młodzi naukowcy dostali się do finału i zostali zaproszeni do siedziby agencji kosmicznej, tyle tylko, że... nie mają pieniędzy na lot do USA.
Konkurs o nazwie "Inspiration Mars" stawiał za cel takie opracowanie lotu wokół Marsa, by wykorzystać jedynie "istniejącą architekturę przemysłu kosmicznego", czyli mówiąc prościej, nic nie wymyślać, tylko skorzystać z istniejących rozwiązań. - Nie wynajdujemy nic nowego, tylko musimy wykorzystać to, co ktoś już wymyślił. To wcale nie było łatwe zadanie – podkreślał w rozmowie z "naTemat.pl" Szymon Gryś, w zespole specjalista od inżynierii i budowy maszyn. Potocznie określany jako "człowiek od rakiet".
Oprócz Grysia, w zespole jest jeszcze 7 osób, a każda z nich odpowiada za inny aspekt całego projektu. – Pracowaliśmy nad tym bardzo ciężko od listopada ubiegłego roku. Członkowie naszej grupy studiują na różnych wydziałach politechniki i dlatego mogliśmy tak kompleksowo rozpatrzeć projekt – podkreśla Szymon Gryś.
Praca "Space is More" przegoniła 28 innych propozycji, w tym dwie z Polski. 9 finałowych zespołów pochodzi z USA, Rosji, Niemiec, Indii, Japonii i Holandii.
Finał odbędzie się w siedzibie NASA w Kalifornii, gdzie każda grupa ma zaprezentować swój projekt. Na crowdfundingowym serwisie PolakPotrafi.pl drużyna z Wrocławia chce uzbierać 30 tysięcy złotych na wyjazd.
Jak podkreśla szef zespołu, pieniądze te mają umożliwić wysłanie do Stanów wszystkich członków ekipy – Niemożliwe jest, żeby w pojedynkę przedstawić coś takiego. Ja mógłbym powiedzieć o architekturze misji, ale nie wiem nic o systemach podtrzymywania życia – wyjaśniał.
– Cztery tysiące to minimum, by nie zostać zdyskwalifikowanymi – dodaje Gryś. – Moim zdaniem mamy szansę wygrać ten konkurs – twierdzi "człowiek od rakiet". Projekt Polaków cechuje się kilkoma drobnymi, ale bardzo innowacyjnymi rozwiązaniami, niezwykle ułatwiającymi podróż w stronę Marsa, jak choćby... spanie w komorze po paliwie. – Mimo że to brzmi szalenie, to jest to eleganckie, tanie i bezpieczne rozwiązanie. Na pewno ten pomysł przyczynił się do awansu do finału – tłumaczy Gryś.
Drużyna poprosiła o dofinansowanie swoją alma mater, ale trudno przewidzieć, kiedy zapadnie decyzja, a trzeba być gotowym już w maju. – Czekamy na rozpatrzenie sprawy, ale rozpoczęliśmy akcję crowdfundingową, bo trudno przewidzieć, kiedy uczelnia odpowie. A czas mamy tylko do maja. Nie skreślamy jednak Politechniki, cały czas liczymy na jej pomoc, bo chcemy reprezentować również uczelnię – podkreślał Gryś.
Polaków można wesprzeć każdą kwotą za pomocą Polakpotrafi.pl .
DK, naTemat.pl
Oprócz Grysia, w zespole jest jeszcze 7 osób, a każda z nich odpowiada za inny aspekt całego projektu. – Pracowaliśmy nad tym bardzo ciężko od listopada ubiegłego roku. Członkowie naszej grupy studiują na różnych wydziałach politechniki i dlatego mogliśmy tak kompleksowo rozpatrzeć projekt – podkreśla Szymon Gryś.
Praca "Space is More" przegoniła 28 innych propozycji, w tym dwie z Polski. 9 finałowych zespołów pochodzi z USA, Rosji, Niemiec, Indii, Japonii i Holandii.
Finał odbędzie się w siedzibie NASA w Kalifornii, gdzie każda grupa ma zaprezentować swój projekt. Na crowdfundingowym serwisie PolakPotrafi.pl drużyna z Wrocławia chce uzbierać 30 tysięcy złotych na wyjazd.
Jak podkreśla szef zespołu, pieniądze te mają umożliwić wysłanie do Stanów wszystkich członków ekipy – Niemożliwe jest, żeby w pojedynkę przedstawić coś takiego. Ja mógłbym powiedzieć o architekturze misji, ale nie wiem nic o systemach podtrzymywania życia – wyjaśniał.
– Cztery tysiące to minimum, by nie zostać zdyskwalifikowanymi – dodaje Gryś. – Moim zdaniem mamy szansę wygrać ten konkurs – twierdzi "człowiek od rakiet". Projekt Polaków cechuje się kilkoma drobnymi, ale bardzo innowacyjnymi rozwiązaniami, niezwykle ułatwiającymi podróż w stronę Marsa, jak choćby... spanie w komorze po paliwie. – Mimo że to brzmi szalenie, to jest to eleganckie, tanie i bezpieczne rozwiązanie. Na pewno ten pomysł przyczynił się do awansu do finału – tłumaczy Gryś.
Drużyna poprosiła o dofinansowanie swoją alma mater, ale trudno przewidzieć, kiedy zapadnie decyzja, a trzeba być gotowym już w maju. – Czekamy na rozpatrzenie sprawy, ale rozpoczęliśmy akcję crowdfundingową, bo trudno przewidzieć, kiedy uczelnia odpowie. A czas mamy tylko do maja. Nie skreślamy jednak Politechniki, cały czas liczymy na jej pomoc, bo chcemy reprezentować również uczelnię – podkreślał Gryś.
Polaków można wesprzeć każdą kwotą za pomocą Polakpotrafi.pl .
DK, naTemat.pl