– Transformacja jako dążenie do stworzenia konkurencyjnej gospodarki rynkowej udała się w Polsce tylko częściowo – uważa Grzegorz Kołodko, były wicepremier i minister finansów. Jego zdaniem po 25 latach od upadku komunizmu w Polsce powinien być szybszy wzrost PKB, większa siła nabywcza i wyższy standard życia. Największy potencjał prof. Kołodko widzi w prywatnej przedsiębiorczości i kapitale ludzkim, które powinny prowadzić do długookresowego wzrostu gospodarczego na poziomie ok. 5 proc.
– Nadrzędnym celem transformacji jest stworzenie społecznej gospodarki rynkowej, która ma być konkurencyjna w warunkach nieodwracalnej globalizacji. I z tego punktu widzenia oceniłbym ten sukces, bo to jest pewien sukces, na 2/3, czyli mogło jednak być lepiej – ocenia prof. Grzegorz Kołodko, czterokrotny wicepremier i minister finansów, obecnie profesor na Akademii Leona Koźmińskiego.
Jak dodaje, nie ma sensu porównywanie polskiej drogi gospodarczej ostatnich 25 lat do sytuacji w innych krajach naszej części Europy, które poradziły sobie gorzej niż Polska.
– Ja porównuję sytuację, w jakiej jesteśmy w sferze realnej, w odniesieniu do instytucji naszej gospodarki, w stosunku do tego, co moim zdaniem było osiągalne, patrząc wstecz z tej perspektywy, która już teraz jest historią – wyjaśnia profesor.
Obecnie w Polsce PKB na mieszkańca liczone według siły nabywczej to ok. 21 tys. dolarów. Zdaniem byłego wicepremiera, mogłoby to być znacznie więcej, gdyby wszystkie szanse ostatniego ćwierćwiecza zostały wykorzystane.
– Gdyby nie błędy szoku bez terapii na początku lat 90., niepotrzebnego, szkodliwego przechłodzenia koniunktury gospodarczej pod koniec lat 90., gdyby nie pewne złe dostosowania czy brak dostosowań do pierwszych podmuchów światowego kryzysu gospodarczego w ostatnich latach, to dochód mógłby już dzisiaj przeciętnie na Polaka wynosić około 30 tys. dolarów – uważa Grzegorz Kołodko.
Polska gospodarka ma też zbyt wolny wzrost gospodarczy, nawet przy założeniu, że w tym roku, zgodnie z prognozami, przekroczy 3 proc.
– Uważam, że mamy potencjał – w postaci rozkwitu prywatnej przedsiębiorczości i wyraźnej poprawy instytucjonalnej, poprawiającej się infrastruktury, jakości naszego kapitału ludzkiego – na wzrost długookresowy około 4-5 proc. Szkoda, żeby ten czas w przyszłości nie był w pełni wykorzystany. A w przeszłości, w ciągu tych 25 lat też mogliśmy go wykorzystać nieco lepiej – ocenia profesor.
Newseria.pl
Jak dodaje, nie ma sensu porównywanie polskiej drogi gospodarczej ostatnich 25 lat do sytuacji w innych krajach naszej części Europy, które poradziły sobie gorzej niż Polska.
– Ja porównuję sytuację, w jakiej jesteśmy w sferze realnej, w odniesieniu do instytucji naszej gospodarki, w stosunku do tego, co moim zdaniem było osiągalne, patrząc wstecz z tej perspektywy, która już teraz jest historią – wyjaśnia profesor.
Obecnie w Polsce PKB na mieszkańca liczone według siły nabywczej to ok. 21 tys. dolarów. Zdaniem byłego wicepremiera, mogłoby to być znacznie więcej, gdyby wszystkie szanse ostatniego ćwierćwiecza zostały wykorzystane.
– Gdyby nie błędy szoku bez terapii na początku lat 90., niepotrzebnego, szkodliwego przechłodzenia koniunktury gospodarczej pod koniec lat 90., gdyby nie pewne złe dostosowania czy brak dostosowań do pierwszych podmuchów światowego kryzysu gospodarczego w ostatnich latach, to dochód mógłby już dzisiaj przeciętnie na Polaka wynosić około 30 tys. dolarów – uważa Grzegorz Kołodko.
Polska gospodarka ma też zbyt wolny wzrost gospodarczy, nawet przy założeniu, że w tym roku, zgodnie z prognozami, przekroczy 3 proc.
– Uważam, że mamy potencjał – w postaci rozkwitu prywatnej przedsiębiorczości i wyraźnej poprawy instytucjonalnej, poprawiającej się infrastruktury, jakości naszego kapitału ludzkiego – na wzrost długookresowy około 4-5 proc. Szkoda, żeby ten czas w przyszłości nie był w pełni wykorzystany. A w przeszłości, w ciągu tych 25 lat też mogliśmy go wykorzystać nieco lepiej – ocenia profesor.
Newseria.pl