Karta Dużej Rodziny - obiecywana przez Donalda Tuska "odczuwalna poprawa" dla rodziców i ich dzieci zostanie odsunięta w bliżej nieokreśloną przyszłość. Według "Rzeczpospolitej", resort finansów i resort spraw wewnętrznych skutecznie blokują wprowadzenie karty, choć już 25 marca rząd miał ją przyjąć.
Na podstawie tej decyzji gminy miały zacząć wydawać już pierwsze karty, ale w tej chwili to niemożliwe. – Trwają narady i spotkania, ale idzie to jak krew z nosa. Najbliższy realny termin, gdy dokumentami zajmie się Komitet Stały Rady Ministrów, to początek maja – mówiła dla "Rz" osoba zbliżona do resortu pracy.
627 tys. rodzin wychowujących każda po co najmniej 3 dzieci miałaby otrzymać specjalną kartę - poza zniżkami do muzeów, tańszymi biletami na pociągi, każdy minister miał zaproponować jakiś pakiet dla rodzin wielodzietnych. Ministerstwo Pracy chce, by to gminy na koszt budżetu wydawały karty. Cała operacja ma w tym roku kosztować 41,5 mln zł.
Ponadto, resort pracy obawia się... podrabiani kart. „Powołując się na doświadczenia związane z niewłaściwym wykorzystywaniem kart parkingowych wydawanych osobom niepełnosprawnym (...) pod rozwagę poddano możliwość wprowadzenia analogicznych rozwiązań do systemu wydawania KDR" - podało w komunikacie przesłanym do "Rz".
Tyle tylko, że w całej Polsce z powodzeniem działa 200 programów samorządowych opartych o podobną ideę (tyle, że lokalnie) i do tej pory nie pojawiły się żadne niepokojące sygnały.
Warto zauważyć, że na poziomie ogólnopaństwowym karta będzie głównie oznaczać zniżki na PKP. Inne, rabaty, na przykład na różnorakie usługi, opłaci głównie samorząd czy firmy włączone do programu. – MSW zachowuje się, jakbyśmy wydawali złotą kartę kredytową – komentuje informator z resortu pracy.
Uwagi Ministerstwa Finansów dotyczą pieniędzy. Szef resortu musi tak zaplanować kartę, aby wydatki ministerstwa nie wzrosły. Wyliczenia oparte na wniosku, iż spersonalizowanie blankietu zajmie urzędnikowi 10 minut sugerują roczne wydatki rzędu 20,1 mln zł. Z drugiej strony szef ministerstwa uważa, że można do tego zadania zatrudnić pracowników na zlecenie i tym samym obniżyć koszty do 3,2 mln zł.
– To wyraz niechęci do rodzin i braku zaufania do obywateli. Machina państwowa znowu nie zdaje egzaminu – komentuje Joanna Krupska, prezes Związku Dużych Rodzin 3+. Sprawa może tym bardziej dziwić, że sam premier i prezydent mocno zaangażowali się w promocję Karty Dużej Rodziny, a pojawią się głosy, że w czasie kryzysu demograficznego resorty sprzeczają się o szczegóły.
DK, Rzeczpospolita
627 tys. rodzin wychowujących każda po co najmniej 3 dzieci miałaby otrzymać specjalną kartę - poza zniżkami do muzeów, tańszymi biletami na pociągi, każdy minister miał zaproponować jakiś pakiet dla rodzin wielodzietnych. Ministerstwo Pracy chce, by to gminy na koszt budżetu wydawały karty. Cała operacja ma w tym roku kosztować 41,5 mln zł.
Ponadto, resort pracy obawia się... podrabiani kart. „Powołując się na doświadczenia związane z niewłaściwym wykorzystywaniem kart parkingowych wydawanych osobom niepełnosprawnym (...) pod rozwagę poddano możliwość wprowadzenia analogicznych rozwiązań do systemu wydawania KDR" - podało w komunikacie przesłanym do "Rz".
Tyle tylko, że w całej Polsce z powodzeniem działa 200 programów samorządowych opartych o podobną ideę (tyle, że lokalnie) i do tej pory nie pojawiły się żadne niepokojące sygnały.
Warto zauważyć, że na poziomie ogólnopaństwowym karta będzie głównie oznaczać zniżki na PKP. Inne, rabaty, na przykład na różnorakie usługi, opłaci głównie samorząd czy firmy włączone do programu. – MSW zachowuje się, jakbyśmy wydawali złotą kartę kredytową – komentuje informator z resortu pracy.
Uwagi Ministerstwa Finansów dotyczą pieniędzy. Szef resortu musi tak zaplanować kartę, aby wydatki ministerstwa nie wzrosły. Wyliczenia oparte na wniosku, iż spersonalizowanie blankietu zajmie urzędnikowi 10 minut sugerują roczne wydatki rzędu 20,1 mln zł. Z drugiej strony szef ministerstwa uważa, że można do tego zadania zatrudnić pracowników na zlecenie i tym samym obniżyć koszty do 3,2 mln zł.
– To wyraz niechęci do rodzin i braku zaufania do obywateli. Machina państwowa znowu nie zdaje egzaminu – komentuje Joanna Krupska, prezes Związku Dużych Rodzin 3+. Sprawa może tym bardziej dziwić, że sam premier i prezydent mocno zaangażowali się w promocję Karty Dużej Rodziny, a pojawią się głosy, że w czasie kryzysu demograficznego resorty sprzeczają się o szczegóły.
DK, Rzeczpospolita