"Dr Dolittle" z Piotrkowa, ratuje 100 zwierząt rocznie

"Dr Dolittle" z Piotrkowa, ratuje 100 zwierząt rocznie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Łania (fot. Archiwum) 
Nazywany "polskim dr Dolittle" rocznie ratuje przed śmiercią około setki zwierząt leśnych. Od piskląt bez rodziców po łanie porwane i porzucone przez nieodpowiedzialnych ludzi - Paweł Kowalski w rozmowie z TVN24 opowiada o swojej misji.
Strażnik leśny spod Piotrkowa Trybunalskiego 10 lat temu przygarnął pierwsze chore zwierzęta.

- Nawet się nie spostrzegłem, kiedy liczba moich podopiecznych się tak zwiększyła - mówił Kowalski.

Działalność leśnika "podchwyciły" Lasy Państwowe, które postanowiły wykorzystać zaangażowanie Kowalskiego i finansują działalność "kliniki" rehabilitacyjno-edukacyjną. Rocznie trafia tu ok. 100 leśnych zwierząt - przynoszą je ludzie lub sam leśnik. Działalność "kliniki" finansują Lasy Państwowe, które zdecydowały się wykorzystać pomysł i zaangażowanie leśnika spod Piotrkowa.

- Staramy się niemal wszystkie zwierzęta przywracać naturze. Zostawiamy tylko te, które by sobie nie poradziły w dziczy - mówi strażnik leśny.

Na chwilę obecną Kowalski sprawuje pieczę nad m.in. pięciorgiem małych lisków (karmionych z butelki), trzema malutkimi dzikami, młodym kosem i czterotygodniową sówką. Kiedy tylko takie zwierzęta podrosną, wrócą do lasu.

- Ograniczam kontakty do minimum, żeby człowieka traktowały z dystansem. Dla dobra samych zwierząt - mówi Paweł Kowalski.

Jednak zwierzęta, które w "naturalny" sposób utraciły rodziców to nie jedyna grupa zwierząt otoczonych opieką. Wśród podopiecznych leśnika Kowalskiego jest łania - grupa rolników próbowała ją udomowić, a kiedy się to nie udało, podrzucili zwierzę panu Pawłowi.

- Ludzie robią olbrzymią krzywdę zwierzakom, które przyzwyczajają do swojej pomocy. Łania już nigdy nie będzie w stanie sobie poradzić w naturze - podkreśla leśnik.

- To taka moja menażeria. Żyjemy w zgodzie, ja zapewniam im warunki, oni pozwalają przekonywać wszystkich odwiedzających, jak piękna jest natura - dodaje.

Zwierzęta oglądają szkolne wycieczki, ale każdy może przyjechać i za darmo podziwiać dziką naturę - w "rezerwacie".

DK, TVN24