Przynajmniej 12 policjantów z województw dolnośląskiego, opolskiego i śląskiego jest podejrzanych o kupowanie prac licencjackich i magisterskich. W toku prowadzonych działań śledczy ustalili domniemanego autora. Ten przyznał się już, że przygotowywał prace dyplomowe – podaje TVN 24.
Prokuratura sprawdza teraz, czy funkcjonariusze osiągnęli korzyści, wynikające z podniesienia kwalifikacji zawodowych na podstawie uzyskania dyplomu. Jeśli okaże się, że tak było, grozi im do 3 lat więzienia oraz unieważnienie stopni naukowych, jakie uzyskali z tytułu kupionych prac dyplomowych.
Kupione prace zostały przez podejrzanych złożone w kilku wyższych uczelniach w województwach dolnośląskim i śląskim oraz w Opolu. Jeśli oskarżenia wobec policjantów potwierdzą się, wówczas władze uczelni powinny wszcząć proces mający na celu unieważnienie uzyskanych przez nich tytułów.
Tymczasem prokuratura podejrzewa, że prace napisał Jerzy S., który od 6 lat prowadzi w Tarnowskich Górach działalność edukacyjną i doradczą. Dane z jego dysku komputerowego zostały porównane z treścią prac licencjackich i magisterskich. Okazało się, że napisała je jedna osoba. Jerzy S. przyznał się zresztą do napisania ich oraz udostępnił materiały, które pomogły w śledztwie, m.in. dowody przelewów bankowych.
Sprawa wyszła na jaw po tym, jak żona jednego z funkcjonariuszy wynajęła detektywa, aby ten zdobył dowody na niewierność jej męża. Małżonkowie byli w trakcie sprawy rozwodowej. Detektyw przy okazji odkrył też, że policjant kupił prace magisterską. Kobieta wykorzystała to i zawiadomiła prokuraturę.
kl, TVN 24
Kupione prace zostały przez podejrzanych złożone w kilku wyższych uczelniach w województwach dolnośląskim i śląskim oraz w Opolu. Jeśli oskarżenia wobec policjantów potwierdzą się, wówczas władze uczelni powinny wszcząć proces mający na celu unieważnienie uzyskanych przez nich tytułów.
Tymczasem prokuratura podejrzewa, że prace napisał Jerzy S., który od 6 lat prowadzi w Tarnowskich Górach działalność edukacyjną i doradczą. Dane z jego dysku komputerowego zostały porównane z treścią prac licencjackich i magisterskich. Okazało się, że napisała je jedna osoba. Jerzy S. przyznał się zresztą do napisania ich oraz udostępnił materiały, które pomogły w śledztwie, m.in. dowody przelewów bankowych.
Sprawa wyszła na jaw po tym, jak żona jednego z funkcjonariuszy wynajęła detektywa, aby ten zdobył dowody na niewierność jej męża. Małżonkowie byli w trakcie sprawy rozwodowej. Detektyw przy okazji odkrył też, że policjant kupił prace magisterską. Kobieta wykorzystała to i zawiadomiła prokuraturę.
kl, TVN 24