Jak podaje TVN24, według ustaleń prokuratury dyrektora Szkoły Podstawowej nr 192 w Łodzi przywłaszczyła 13 tys. zł., w tym 800 zł. z funduszu przeznaczonego na obiady dla najbiedniejszych dzieci. Akt oskarżenia jest już w sądzie.
Violetta G została zawieszona w pełnieniu funkcji po tym, jak sprawą zainteresowali się dziennikarze. Teraz w SP obowiązki dyrektora pełni jej zastępczyni, a zatrzymanej kobiecie grozi do 3 lat więzienia.
- Z naszych ustaleń wynika, że w ciągu dwóch lat przywłaszczyła 13 tys. złotych. W większości były to pieniądze z komitetu rodzicielskiego, ale również 800 złotych przekazanych przez miejscowy kościół na obiady dla biednych dzieci - tłumaczy Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Kobieta nie przyznaje się do winy. Nie ukrywa, że wzięła pieniądze, ale miała je wydać na rzekome drobne prace remontowe w szkole. Nie przedstawiła jednak do tej pory żadnych dokumentów ani faktur potwierdzających tę wersję.
W październiku 2013 r., dwa miesiące po postawieniu zarzutów Violetcie G. wiceprezydent Łodzi Krzysztof Piątkowski wręczył dyrektorce... nagrodę pieniężną z okazji Dnia Komisji Edukacji Narodowej, gdyż, jak przyznaje, nie wiedział o oskarżeniu.
- Wierzę, że zarzuty są nieprawdziwe. Ja o sprawie nic nie wiem, z innymi pracownikami na ten temat nie rozmawiam, bo nie czuję takiej potrzeby - tłumaczy wicedyrektorka, Jolanta Zakosztowicz i tłumaczy, że dopiero "rozpracowuje", w jaki sposób pełnić obowiązki, stąd nie potrafi wyjaśnić, w jaki sposób Violetta G. mogła podbierać pieniądze.
- Wcześniej, pełniąc obowiązki, wicedyrektora zajmowałam się kwestiami pedagogicznymi. Sprawy finansowe były mi obce - informuje.
Według TVN24, wicedyrektorka przekonanie o niewinności swojej przełożonej opiera na "wierze w człowieka i pewnej intuicji".
DK, TVN24
- Z naszych ustaleń wynika, że w ciągu dwóch lat przywłaszczyła 13 tys. złotych. W większości były to pieniądze z komitetu rodzicielskiego, ale również 800 złotych przekazanych przez miejscowy kościół na obiady dla biednych dzieci - tłumaczy Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Kobieta nie przyznaje się do winy. Nie ukrywa, że wzięła pieniądze, ale miała je wydać na rzekome drobne prace remontowe w szkole. Nie przedstawiła jednak do tej pory żadnych dokumentów ani faktur potwierdzających tę wersję.
W październiku 2013 r., dwa miesiące po postawieniu zarzutów Violetcie G. wiceprezydent Łodzi Krzysztof Piątkowski wręczył dyrektorce... nagrodę pieniężną z okazji Dnia Komisji Edukacji Narodowej, gdyż, jak przyznaje, nie wiedział o oskarżeniu.
- Wierzę, że zarzuty są nieprawdziwe. Ja o sprawie nic nie wiem, z innymi pracownikami na ten temat nie rozmawiam, bo nie czuję takiej potrzeby - tłumaczy wicedyrektorka, Jolanta Zakosztowicz i tłumaczy, że dopiero "rozpracowuje", w jaki sposób pełnić obowiązki, stąd nie potrafi wyjaśnić, w jaki sposób Violetta G. mogła podbierać pieniądze.
- Wcześniej, pełniąc obowiązki, wicedyrektora zajmowałam się kwestiami pedagogicznymi. Sprawy finansowe były mi obce - informuje.
Według TVN24, wicedyrektorka przekonanie o niewinności swojej przełożonej opiera na "wierze w człowieka i pewnej intuicji".
DK, TVN24