Kilka znaczących zmian zostało wprowadzonych do rządowego podręcznika, głównie za sprawą nauczycieli, którzy zgłaszali poprawki. Dziś minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska dopuściła pierwszą część podręcznik do użytku.
Książka, którą wydrukuje rządowe Centrum Usług Wspólnych ma nie 92, a 96 stron. Wyrzucono z niej długie teksty o świnkach i o listku, które krytykowała część nauczycieli, jako infantylne i wtórne. Dodano za to zadania z cyfrą 4 i zwiększono liczbę zadań matematycznych. Tak by pierwsza część rządowej książki nie była już elementarzem "dwóch prędkości", gdzie dzieci uczą się bardzo wielu liter, ale liczyć tylko do trzech.
Autorka podręcznika nie zgodziła się na zmiany sposobu nauki czytania. - Nie ma jednej dobrej metody dla wszystkich dzieci - mówi Lorek. - Nauczyciel musi poznać uczniów, dopasować metody do ich potrzeb. Nie uważam, żeby nauka sylabami, której oczekiwała część nauczycieli była najlepsza. Znam dzieci, które szły do szkoły świetnie czytając, a potem znów zaczynały dukać sylabami. Jeśli jednak ktoś będzie chciał uczyć w ten sposób, będzie mógł to zrobić również dzięki materiałom dodatkowym, które cały czas opracowujemy. Na tym polega swoboda nauczania.
KO, wyborcza.pl
Autorka podręcznika nie zgodziła się na zmiany sposobu nauki czytania. - Nie ma jednej dobrej metody dla wszystkich dzieci - mówi Lorek. - Nauczyciel musi poznać uczniów, dopasować metody do ich potrzeb. Nie uważam, żeby nauka sylabami, której oczekiwała część nauczycieli była najlepsza. Znam dzieci, które szły do szkoły świetnie czytając, a potem znów zaczynały dukać sylabami. Jeśli jednak ktoś będzie chciał uczyć w ten sposób, będzie mógł to zrobić również dzięki materiałom dodatkowym, które cały czas opracowujemy. Na tym polega swoboda nauczania.
KO, wyborcza.pl