Wiele lat temu, u zarania transformacji, będąc na wsi, stanęłam przed wyborem: praca w polu za traktorem czy jego prowadzenie. „Jak to? – powiedziałam sobie. – Kobieta na traktorze? Toż to największy koszmar komunizmu!”. I wybrałam pole. Praca była ciężka, brudna, bolał mnie kręgosłup. Następnego dnia odrzuciłam uprzedzenia i wybrałam traktor. Był czysty, łatwy w prowadzeniu, dawał poczucie komfortu oraz władzy. Mniej więcej od tego czasu uważam, że hasło „Kobiety na traktory” stanowi raczej zachętę do wyzwolenia niż akt komunistycznej maskulinizacji. Niemniej właśnie wtedy zaczął się utrwalać stereotyp kobiety jako istoty uległej władzy i jej pozbawionej. Dekomunizacja w Polsce oznaczała deemancypację. Transformacja – pod względem praw kobiet i ich możliwości – była cofaniem się. Polska odzyskiwała wolność, kobiety ją traciły. Systematycznie i trwale.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.