Mam w mieszkaniu martwą kobietę – usłyszał tuż przed godziną drugą w nocy z 1 na 2 stycznia 2010 r. dyspozytor numeru alarmowego 112 w Białymstoku. Wysłał karetkę pogotowia i zawiadomił policję. Okazało się, że Maciej T., który telefonował, miał blisko dwa promile alkoholu we krwi, a na twarzy i ciele liczne zadrapania. W salonie leżała kobieta. Mimo akcji reanimacyjnej nie udało się jej uratować. Mężczyzna został zatrzymany, po wytrzeźwieniu usłyszał zarzut zabójstwa. Do dziś się nie przyznał.
Według jego wersji z Martą K. łączyła go relacja seksualna z elementami sadomasochizmu. Kobieta lubiła brutalny seks, bicie i szarpanie, a w celu zintensyfikowania wrażeń – podduszanie. Tej nocy dwukrotnie odbywali stosunek, za każdym razem z uwzględnieniem jej próśb o uciskanie szyi, zakrycie dłonią ust i nosa. Przy drugim zbliżeniu mężczyzna zauważył, że kobieta zsiniała i przestała się ruszać. Próbował ją ratować poprzez masaż serca i sztuczne oddychanie, wreszcie zadzwonił po pomoc. – To był nieszczęśliwy wypadek i niezamierzona śmierć – przekonywał sąd.
Ostatni wieczór
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.