Sąd Okręgowy w Gdańsku stwierdził, że Mariusz Z., mężczyzna skazany w 1999 roku za zabójstwo matki nie trafi do ośrodka gdzie izolowani są niebezpieczni przestępcy po zakończeniu odbywania kary – donosi TVN24.pl.
Mariusz Z. jest pierwszą osobą objętą nową ustawą, która nie trafi do ośrodka. Sąd podczas rozprawy nie skorzystał z możliwości powołania biegłych, mimo wniosku dyrekcji więzienia. Więzienni psychologowie pisali o silnych zaburzeniach osobowości skazanego, które ujawniał w trakcie odbywania kary i wskazywali na konieczność poddania go dalszej obserwacji psychiatrycznej.
Sędzia uznała, że to za mało i jednoosobowo - wbrew zapisom ustawy, która mówi, że skład sędziowski w sprawach dotyczących ewentualnej dalszej izolacji musi być trzyosobowy - zdecydowała, że w tym przypadku "nie przysługuje droga postępowania sądowego".
Dyrektor zakładu karnego złożył zażalenie na tę decyzję, wytykając sędzi niekompetencję. Sąd drugiej instancji przyznał mu rację, uchylając zaskarżone postanowienie, "znosząc w całości wcześniejsze postępowanie przed Sądem Okręgowym" i przekazując tam sprawę do ponownego rozpatrzenia.
Sprawa ruszyła od nowa. Tyle że w międzyczasie Mariusz Z. zdążył opuścić zakład karny i w świetle prawa stał się wolnym człowiekiem. Według nieoficjalnych informacji dzisiaj nie ma z nim kontaktu - nie wiadomo gdzie przebywa, ani co robi. - W przypadku tego osadzonego od początku mamy do czynienia z dużą ignorancją i
TVN24.pl
Sędzia uznała, że to za mało i jednoosobowo - wbrew zapisom ustawy, która mówi, że skład sędziowski w sprawach dotyczących ewentualnej dalszej izolacji musi być trzyosobowy - zdecydowała, że w tym przypadku "nie przysługuje droga postępowania sądowego".
Dyrektor zakładu karnego złożył zażalenie na tę decyzję, wytykając sędzi niekompetencję. Sąd drugiej instancji przyznał mu rację, uchylając zaskarżone postanowienie, "znosząc w całości wcześniejsze postępowanie przed Sądem Okręgowym" i przekazując tam sprawę do ponownego rozpatrzenia.
Sprawa ruszyła od nowa. Tyle że w międzyczasie Mariusz Z. zdążył opuścić zakład karny i w świetle prawa stał się wolnym człowiekiem. Według nieoficjalnych informacji dzisiaj nie ma z nim kontaktu - nie wiadomo gdzie przebywa, ani co robi. - W przypadku tego osadzonego od początku mamy do czynienia z dużą ignorancją i
TVN24.pl