Dziś ogłoszona została abdykacja króla Hiszpanii, Juana Carlosa. W ciągu kilku godzin Hiszpanie rozpoczęli mobilizację za pośrednictwem mediów społecznościowych, by rozpocząć protesty i domagać się referendum w sprawie zmiany ustroju.
Na tronie po Carlosie ma zasiąść jego syn, Felipe. O 20. w największych hiszpańskich miastach mają rozpocząć się demonstracje.
Rekordowo niskie poparcie dla ustroju monarchicznego wynika poniekąd z trwającego od prawie 5 lat kryzysu gospodarczego. Obywatele nie ufają rodzinie królewskiej, wobec czego przejmujący władzę książę Asturii może mieć problem z utrzymaniem korony.
Na wizerunek monarchii wpłynęła też głośna afera, w którą zamieszany był zięć ustępującego króla. O ile u starszego pokolenia Juan Carlos ma spory szacunek, o tyle młodsza generacja kojarzy dwór z korupcją i królewskim wyjazdem do Botswany, gdzie monarcha polował na słonie w czasie szalejącego w kraju kryzysu.
"Natychmiast referendum", "Chcemy III Republiki", "Nie dla sukcesji", "Felipe, nie będziesz królem" - to tylko niektóre z haseł, które pojawiają się w internecie.
Protest popierają również lewicowe ugrupowania polityczne, w sieci z łatwością można znaleźć petycje o referendum."Mamy do czynienia z historyczną szansą, by rozpocząć publiczną debatę, która pozwoli nam odbudować demokrację i zadecyduje o przyszłości monarchii" - czytamy w jednej z nich.
"Decyzja króla została poprzedzona nieprawdopodobną listą skandali i kontrowersji, które doprowadziły do poważnego kryzysu instytucjonalnego. W tym samym czasie poparcie społeczne dla monarchii stawało się coraz mniejsze. Wykorzystajmy moment zmiany, by domagać się natychmiastowego rozpoczęcia procesu, który doprowadzi do referendum w sprawie przyszłości monarchii i demokracji" - wyjaśniają autorzy powody, dla których chcą referendum.
Twitter, TVN24
Rekordowo niskie poparcie dla ustroju monarchicznego wynika poniekąd z trwającego od prawie 5 lat kryzysu gospodarczego. Obywatele nie ufają rodzinie królewskiej, wobec czego przejmujący władzę książę Asturii może mieć problem z utrzymaniem korony.
Na wizerunek monarchii wpłynęła też głośna afera, w którą zamieszany był zięć ustępującego króla. O ile u starszego pokolenia Juan Carlos ma spory szacunek, o tyle młodsza generacja kojarzy dwór z korupcją i królewskim wyjazdem do Botswany, gdzie monarcha polował na słonie w czasie szalejącego w kraju kryzysu.
"Natychmiast referendum", "Chcemy III Republiki", "Nie dla sukcesji", "Felipe, nie będziesz królem" - to tylko niektóre z haseł, które pojawiają się w internecie.
Protest popierają również lewicowe ugrupowania polityczne, w sieci z łatwością można znaleźć petycje o referendum."Mamy do czynienia z historyczną szansą, by rozpocząć publiczną debatę, która pozwoli nam odbudować demokrację i zadecyduje o przyszłości monarchii" - czytamy w jednej z nich.
"Decyzja króla została poprzedzona nieprawdopodobną listą skandali i kontrowersji, które doprowadziły do poważnego kryzysu instytucjonalnego. W tym samym czasie poparcie społeczne dla monarchii stawało się coraz mniejsze. Wykorzystajmy moment zmiany, by domagać się natychmiastowego rozpoczęcia procesu, który doprowadzi do referendum w sprawie przyszłości monarchii i demokracji" - wyjaśniają autorzy powody, dla których chcą referendum.
Twitter, TVN24