Socjolog, prof. Jadwiga Staniszkis na antenie radiowej Jedynki mówiła o wnioskach jakie płyną z polskiej transformacji i 25 lat wolności.
-Dziś widać jak tandetna jest struktura demokratyczna. W wielu ludziach jest gniew, bo mamy na co się złościć – podkreślił Staniszkis. Jak dodała, w 1989 roku Solidarność jako związek zawodowy była „rozbita”. – umowy Okrągłego Stołu nie przewidywały ciągłości, jedynie ciągłość nazwy, ale nie ciągłość władz wybranych na ostatnim zjeździe w 1981 roku i w tym sensie związek był w rozsypce. Wielu ludzi, którzy wyszli z podziemia kandydowało do Sejmu kontraktowego i praktycznie te struktury dopiero się organizowały, ale było także logo Solidarności - podkreśliła profesor Jadwiga Staniszkis.
Profesor pisała o pokoleniu ’89 roku, które na fali protestu wychodziło wówczas na ulice i swej złości nie straciło do dziś. Czy symbolem tych właśnie ludzi może być Piotr Duda, aktualny szef Solidarności? - Część z nich była prowokowana, by dokapitalizować osobę Lecha Wałęsy. On przyjeżdżał i gasił strajki, co było szokiem dla tych młodych ludzi, a chodziło o to, że aparat komunistyczny uważał, że nie warto już rozmawiać z Solidarnością, bo jest wypalona i nie będzie miała tego waloru zapewnienia stabilizacji - podkreśliła prof. Staniszkis.
Osoby te nie były potrzebne jako strajkujący, tylko jako ci, których zapał, gotowość do ryzyka i entuzjazm się zgasi, a gniew w nich pozostał. - Ten gniew jest w wielu ludziach, po trosze i we mnie, i pewno w pani, i całe szczęście, bo jest na co się złościć. Myślę, że najgorsza byłaby obojętność, a wielu ludzi zobojętniało, choć ciągle są tacy, którym zależy i którzy uważają, że to co się teraz dzieje nie do końca wypełniło ich marzenia - zaznaczyła socjolog.
Profesor pisała o pokoleniu ’89 roku, które na fali protestu wychodziło wówczas na ulice i swej złości nie straciło do dziś. Czy symbolem tych właśnie ludzi może być Piotr Duda, aktualny szef Solidarności? - Część z nich była prowokowana, by dokapitalizować osobę Lecha Wałęsy. On przyjeżdżał i gasił strajki, co było szokiem dla tych młodych ludzi, a chodziło o to, że aparat komunistyczny uważał, że nie warto już rozmawiać z Solidarnością, bo jest wypalona i nie będzie miała tego waloru zapewnienia stabilizacji - podkreśliła prof. Staniszkis.
Osoby te nie były potrzebne jako strajkujący, tylko jako ci, których zapał, gotowość do ryzyka i entuzjazm się zgasi, a gniew w nich pozostał. - Ten gniew jest w wielu ludziach, po trosze i we mnie, i pewno w pani, i całe szczęście, bo jest na co się złościć. Myślę, że najgorsza byłaby obojętność, a wielu ludzi zobojętniało, choć ciągle są tacy, którym zależy i którzy uważają, że to co się teraz dzieje nie do końca wypełniło ich marzenia - zaznaczyła socjolog.