- Jeżeli ktoś nagrywa rozmowy polityków to z całą pewnością nie nagrywa wyłącznie koalicji rządzącej. Na miejscu opozycji byłabym ostrożna. Nie wiem, co się dzieje w tej taśmotece. Może ktoś z opozycji też jest nagrany - mówi pytana o taśmy ujawnione przez "Wprost" Julia Pitera z Platformy Obywatelskiej.
Z kolei Marek Sawicki "nie twierdzi, że nic się nie dzieje". - Oczekuję, że pan premier złoży nam stosowne wyjaśnienia - zastrzega reprezentujący koalicyjne PSL.
- O sprawach państwa lepiej rozmawiać w gabinetach. Nie sposób zabezpieczyć miejsce publiczne przed nagraniem, to jest fizycznie niemożliwe - twierdzi Pitera i przyznaje, że część twierdzeń "w ogóle nie powinno paść". - Jest mnóstwo pytań. Ja chcę znać prawdę. Jeśli będę uczestniczyła w spekulacjach opozycji to na pewno do niczego nie dojdziemy - podkreśla Pitera.
- W dyskusjach nieformalnych ludzie różne rzeczy mówią. To świadczy w jakimś sensie o kulturze uczestników takich dyskusji - twierdzi Marek Sawicki. - To, że polityka jest robiona w sposób oficjalny i nieoficjalny nie jest niczym nowym. Gdyby Belka i Sienkiewicz rozmawiali w trosce o gospodarkę, budżet i robili to w gabinetach, to by w tym nie było nic zdrożnego. Jeśli była to forma układania "dealu coś za coś", to premier będzie musiał to wyjaśnić. Jestem przekonany, że w poniedziałek to wyjaśni - dodaje.
RMF24
- O sprawach państwa lepiej rozmawiać w gabinetach. Nie sposób zabezpieczyć miejsce publiczne przed nagraniem, to jest fizycznie niemożliwe - twierdzi Pitera i przyznaje, że część twierdzeń "w ogóle nie powinno paść". - Jest mnóstwo pytań. Ja chcę znać prawdę. Jeśli będę uczestniczyła w spekulacjach opozycji to na pewno do niczego nie dojdziemy - podkreśla Pitera.
- W dyskusjach nieformalnych ludzie różne rzeczy mówią. To świadczy w jakimś sensie o kulturze uczestników takich dyskusji - twierdzi Marek Sawicki. - To, że polityka jest robiona w sposób oficjalny i nieoficjalny nie jest niczym nowym. Gdyby Belka i Sienkiewicz rozmawiali w trosce o gospodarkę, budżet i robili to w gabinetach, to by w tym nie było nic zdrożnego. Jeśli była to forma układania "dealu coś za coś", to premier będzie musiał to wyjaśnić. Jestem przekonany, że w poniedziałek to wyjaśni - dodaje.
RMF24