Jak podaje Wyborcza.pl, szefowa biura prasowego Bronisława Komorowskiego Joanna Trzaska-Wieczorek miała powiedzieć, że "prezydent ocenia sytuację jako poważny kryzys instytucji państwa". Teraz Komorowski czeka na konferencję prasową premiera, zaplanowaną na poniedziałek, oraz oficjalne wyjaśnienia prezesa NBP i szefa MSW.
W poniedziałek głowa państwa ma być na obchodach 25. rocznicy przemian demokratycznych na Węgrzech, nie wiadomo jeszcze, o której spotka się z Tuskiem (zza granicy wraca wieczorem).
Według nieoficjalnych informacji, Marek Belka ma się zwrócić do prezydenta o "ocenę sytuacji" i od tej opinii miałby uzależnić swoją decyzję o ewentualnej dymisji. - To byłaby jakaś dziwna sytuacja. Sejm na wniosek prezydenta pod pewnymi warunkami może odwołać prezesa NBP, ale dymisję może złożyć tylko sam Belka - stwierdza jeden z urzędników z Pałacu Prezydenckiego.
- Nie wiemy, jaką część nagrań znamy, co jest autentyczne, musimy najpierw dowiedzieć się o kontekst całej sytuacji, ja obecnie nie podejmuję się oceny wypowiedzi ministra Sienkiewicza i prezesa Belki - powiedział "Wyborczej" Tomasz Nałęcz.
Inna osoba z otoczenia prezydenta wyraża "zaskoczenie" okolicznościami dymisji Jacka Rostowskiego. - Być może prezydent nie usłyszał całej prawdy w tej sprawie - stwierdza.
Sprawa wydaje się niepewna ze względu na nieznaną jeszcze zawartość innych taśm. - To może prowadzić do pełzającej destrukcji rządu. Jeśli premier teraz podejmie niewłaściwą decyzję, to będzie ponosił jej konsekwencje w przyszłości - mówi jeden z polityków.
- W Pałacu uważa się, że raczej przesądzony jest los ministra Sienkiewicza, bo premier nie może mieć pewności, czy nie istnieją dalsze nagrania i kolejne jego wypowiedzi, ale co wtedy zrobić z kolejnymi ministrami, którzy również zostali nagrani? - zastanawia się informator "Wyborczej".
Według nieoficjalnych informacji, Marek Belka ma się zwrócić do prezydenta o "ocenę sytuacji" i od tej opinii miałby uzależnić swoją decyzję o ewentualnej dymisji. - To byłaby jakaś dziwna sytuacja. Sejm na wniosek prezydenta pod pewnymi warunkami może odwołać prezesa NBP, ale dymisję może złożyć tylko sam Belka - stwierdza jeden z urzędników z Pałacu Prezydenckiego.
- Nie wiemy, jaką część nagrań znamy, co jest autentyczne, musimy najpierw dowiedzieć się o kontekst całej sytuacji, ja obecnie nie podejmuję się oceny wypowiedzi ministra Sienkiewicza i prezesa Belki - powiedział "Wyborczej" Tomasz Nałęcz.
Inna osoba z otoczenia prezydenta wyraża "zaskoczenie" okolicznościami dymisji Jacka Rostowskiego. - Być może prezydent nie usłyszał całej prawdy w tej sprawie - stwierdza.
Sprawa wydaje się niepewna ze względu na nieznaną jeszcze zawartość innych taśm. - To może prowadzić do pełzającej destrukcji rządu. Jeśli premier teraz podejmie niewłaściwą decyzję, to będzie ponosił jej konsekwencje w przyszłości - mówi jeden z polityków.
- W Pałacu uważa się, że raczej przesądzony jest los ministra Sienkiewicza, bo premier nie może mieć pewności, czy nie istnieją dalsze nagrania i kolejne jego wypowiedzi, ale co wtedy zrobić z kolejnymi ministrami, którzy również zostali nagrani? - zastanawia się informator "Wyborczej".