Miller: Tusk usilnie pracuje na powrót Kaczyńskiego

Miller: Tusk usilnie pracuje na powrót Kaczyńskiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szef SLD Leszek Miller (fot. Mateusz Baj / newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
- Nie obchodzi nas, kto w szeregach tej partii jest, posługując się językiem nagranych polityków, starą komuszką, tutaj stawiam kropki, a kto nadętym babskiem, kto należy do żulii lwowskiej, w jakiej strukturze jest szambo, ani nawet troski ministra, który nie możę zdobyć armaniaku i martwi się, że z trudem uzyskane cygara nie przypadły do gustu jego zwierzchnikowi. Interesuje nas, jak to możliwe, że szef MSZ nie zgadza się z prowadzoną przez siebie polityką, a szef MSW stwierdza, że państwo polskie, pod zwierzchnictwem premiera Tuska, istnieje tylko teoretycznie. - Mówił z sejmowej mównicy szef SLD, Leszek Miller.
- Chcemy dowiedzieć się, jak wygląda stan finansowy Polskich Inwestycji Rozwojowych, interesuje nas, jak są dotowane pod stołem lotniska i spółki lotnicze, szczególnie gdy dototwany nad stołem LOT może upaść, interesuje nas wojna rządu z panem Jakubasem, jakie są zadania specgrupy do walki z tym biznesmenem i co ma na myśli Sienkiewicz, że trzeba "bardziej go okraść". Kto odpowiada za brak nadzoru nad budową gazportu, za to, że tankowce z gazem nie będą odbierane, interesuje nas jeszcze wiele innych patologii ujawnionych w nagraniach i będziemy kierować odpowiednie wnioski i zapytania do właściwych organów. - Zapowiedział Miller.

- Wszystkie ujawnione patologie muszą być wyjaśnione. Złożyliśmy wnioski do NIK i prokuratury. Nie pozwolimy na zapudrowanie faktów, bo wyłania się z tych taśm obraz państwa życzliwego wobec "swoich" i nieżyczliwego dla "innych". Informacje, które przeniknęły do opinii publicznej nie znikną, nawet jeśli premier Tusk wymieni kilku ministrów czy otrzyma wotum zaufania, nie znikną informacje, gdzie dominuje odstręczający język, pycha i arogancja. - Podkreślał szef SLD.

 - Premier chce oczywiście słusznie, dojść, kto nagrywa, wstydzi się za podsłuchiwnaych, ale niestety z powodu formy. Gdyby podsłuchani nie posługiwali się wulgaryzmami, wszystko byłoby w porządku - i to jest najgorsze. - Stwierdził Miller.

 - Niewątpliwie, służby muszą się dowiedzieć kto i po co nagrywał, ale ważne też, kto i co powiedział. Tu się różnimy, koalicja uważa, że najważniejsze, kto nagrał. Nie wykluczam, że na nagraniach są luidzie SLD, ale najważniejsze, co było powiedziane, bo z tego można wyciągać wnioski i budować państwo. - Mówił szef SLD.

 - Są ministrowie, którzy mówią szczerze, ale czynią to po pijaku. Premier z afery nagraniowej robi aferę  węglową,  z Ukrainą w tle i z Unią. My też mieliśmy problem z nagraniami, ale do głowy nam nie przyszło, żeby uważać, że Michnik był nasłany przez obce państwo. To samo dotyczy Oleksego i Gudzowatego, szukaliśmy źródeł tu, w słabości ludzkiej i niedoskonałości polityków. Wbrew temu, co koalicja mówi, że PO-PSL jest tożsamy z państwem. Nie, kryzys dotyczy obozu rządzącego, a nie państwa. - Zauważał Miller.

 - Dla sejmowej elegancji byłoby lepiej, jakby ten wniosek został złożony wcześniej. Lakoniczne wystąpienie premiera nie jest uzasadnieniem dla tak poważnego wniosku.  Jeżeli nic nie pomoże i kryzys się będzie pogłębiał, trzeba zorganizować przyspieszone wybory. W 2005 r. premier Tusk nawoływał: gdybyście kierowali się rozumiem i poczuciem wstydu, to głosowalibyście za rozwiązaniem parlamentu, a rok później, po ujawnieniu taśm posłanki Beger, mówi, że wszyscy powinni domagać się dymisji Jarosława Kaczyńskiego. - Podkreślał Miller.

 - Tusk usilnie pracuje na powrót Kaczyńskiego, ale to nie jest jedyna alternatywa. Macie SLD, wracajcie do swojego domu, jest gdzie i po co wracać. - Nawoływał szef Sojuszu.

TVN24