Proboszcz z Tarłowa zabrał 35 dzieci na letni obóz w okolice Nowego Targu. Za pięciodniowy pobyt miała zapłacić gmina. Problem w tym, że wyjazd był nielegalny, w związku z tym kuratorium nakazało przerwać wypoczynek - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Dzieci na kolonie wyjechały w poniedziałek. Wyjazd zorganizował proboszcz miejscowej parafii. Zleciły mu to władze gminy. I zobowiązały się pokryć koszty.
Jednym z opiekunów grupy był gminny radny i jednocześnie nauczyciel z gimnazjum w Tarłowie. Problem w tym, że informacji o zorganizowanym dla dzieci wypoczynku nie ma ani na stronie Ministerstwa Edukacji Narodowej, ani Świętokrzyskiego Kuratorium Oświaty, co według przepisów, jest konieczne. Po sprawdzeniu, czy placówka spełnia normy przeciwpożarowe oraz m.in., czy wychowawcy mają odpowiednie kwalifikacje, wydaje zgodę na organizację letniego wypoczynku.
Skoro informacji o wyjeździe nie było na żadnej ze stron, jeden z zaniepokojonych mieszkańców Tarłowa zadzwonił do kuratorium dopytać, czy wyjazd był legalny. Grzegorz Bień, świętokrzyski wicekurator oświaty, poprosił o pomoc Małopolskie Kuratorium Oświaty. Kontrolerzy zjawili się na miejscu w czwartek. - Po przeprowadzeniu kontroli zdecydowaliśmy się zawiesić wypoczynek. Decyzji nadaliśmy rygor natychmiastowej wykonalności - powiedziała Bożena Bryl, dyrektorka oddziału kuratorium w Nowym Targu w rozmowie "Gazetą Wyborczą".
Proboszcz nie zarejestrował wypoczynku. - Nie można tego było w żaden sposób wytłumaczyć, tu przecież chodzi o bezpieczeństwo dzieci i młodzieży - podkreśla Bryl.
Wójt gminy Leszek Walczyk nie chciał rozmawiać o sprawie. Bardziej interesowało go to, kto powiadomił o nielegalnym wyjeździe kuratorium. - Jest tu taki jeden człowiek, który rozrabia. On mógł to zrobić - stwierdził wójt.
"Gazeta Wyborcza"
Jednym z opiekunów grupy był gminny radny i jednocześnie nauczyciel z gimnazjum w Tarłowie. Problem w tym, że informacji o zorganizowanym dla dzieci wypoczynku nie ma ani na stronie Ministerstwa Edukacji Narodowej, ani Świętokrzyskiego Kuratorium Oświaty, co według przepisów, jest konieczne. Po sprawdzeniu, czy placówka spełnia normy przeciwpożarowe oraz m.in., czy wychowawcy mają odpowiednie kwalifikacje, wydaje zgodę na organizację letniego wypoczynku.
Skoro informacji o wyjeździe nie było na żadnej ze stron, jeden z zaniepokojonych mieszkańców Tarłowa zadzwonił do kuratorium dopytać, czy wyjazd był legalny. Grzegorz Bień, świętokrzyski wicekurator oświaty, poprosił o pomoc Małopolskie Kuratorium Oświaty. Kontrolerzy zjawili się na miejscu w czwartek. - Po przeprowadzeniu kontroli zdecydowaliśmy się zawiesić wypoczynek. Decyzji nadaliśmy rygor natychmiastowej wykonalności - powiedziała Bożena Bryl, dyrektorka oddziału kuratorium w Nowym Targu w rozmowie "Gazetą Wyborczą".
Proboszcz nie zarejestrował wypoczynku. - Nie można tego było w żaden sposób wytłumaczyć, tu przecież chodzi o bezpieczeństwo dzieci i młodzieży - podkreśla Bryl.
Wójt gminy Leszek Walczyk nie chciał rozmawiać o sprawie. Bardziej interesowało go to, kto powiadomił o nielegalnym wyjeździe kuratorium. - Jest tu taki jeden człowiek, który rozrabia. On mógł to zrobić - stwierdził wójt.
"Gazeta Wyborcza"