Świadek wypadku samolotu: Dziwny ryk silników, potem wielki huk

Świadek wypadku samolotu: Dziwny ryk silników, potem wielki huk

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
Jeden ze świadków wczorajszej katastrofy samolotu pod Częstochową, który przybył na miejsce wypadku wraz z synem, w rozmowie z TVP Info opowiedział o tym co działo się na miejscu.
- Obserwowałem ten samolot z domu. W pewnej fazie usłyszałem jakiś dziwny ryk silników. Okazało się, że musiała być jakaś awaria. I samolot uderzył prawdopodobnie o ziemię, zrobił się wielki huk - zaczął świadek zdarzenia. - Przyjechaliśmy z synem czym prędzej na miejsce zdarzenia. Pobiegliśmy do płonącego wraku samolotu. I zobaczyliśmy płonące trzy ciała, jedno ciało już było przez sąsiada odwleczone w bezpieczne miejsce. Potem odwlekliśmy je jeszcze dalej. I zaczęliśmy ratować te płonące ciała, ale potem się okazało, że mogliśmy je tylko odciągnąć. W rozmowie z żyjącą osobą ustaliłem, że było tam 12 osób. Krzyknąłem do syna: „Konrad, tam jest jeszcze 9 ciał!” - dodał.

Pan Roman powiedział, że "o pomoc błagała jedna osoba, która była przewieszona przez wrak samolotu". - Nie dało się do niej podejść, choć chcieliśmy za wszelką cenę. Gałęziami gasiliśmy pożar, nie dało się. Osoba ta później się osunęła do wewnątrz.

Świadek zaznaczył, że oprócz wybuchu w momencie uderzenia samolotu o ziemię, było też jeszcze kilka innych, mniejszych.

TVP Info