Jego zdaniem, "takich rozbieżności w zeznaniach świadków w materiałach komisji jest kilkadziesiąt lub nawet kilkaset". "Nie widzę żadnego powodu, żeby akurat w przypadku Leszka Millera sprawę kierować do prokuratora" - uważa Nałęcz.
Przewodniczący sugeruje, by wrócić do tych wszystkich rozbieżności na koniec prac komisji i wtedy rozstrzygnąć "co było podyktowane chęcią ukrycia prawdy, a co luką w pamięci". Wiceszef komisji Bogdan Lewandowski ueaża, że wniosek Rokity jest absurdalny i jego zdaniem ma charakter polityczny.
Rokita natomiast nie ma wątpliwości, że ta decyzja to jeszcze jeden przykład na to, że większość komisji jest uzależniona od Leszka Millera i SLD. "To źle wróży raportowi komisji. To jest zły dzień dla komisji" - ocenia.
Jeśli premier mówi, że nie wiedział o żadnym szczególnym spotkaniu szefa swojego gabinetu Lecha Nikolskiego z przedstawicielami Agory, a Nikolski oświadcza, że informował o tym Leszka Millera, to zdaniem Rokity, "jeden z tych dwóch ludzi mówi nieprawdę".
"Kontekst innych zeznań, w tym także późniejsze zeznanie Leszka Millera, pokazują dość jednoznacznie, że nieprawdę w tej sprawie mówi premier. To zaś jest przestępstwo" - podsumowuje Rokita.
Poseł oświadczył, że ma coraz mniejszą wiarę, że komisji uda się w końcowym raporcie przegłosować prawdę. "Na pewno, gdy chodzi o Jana Rokitę, kompromisu z prawdą w raporcie nie będzie" - dodał.
Nałęcz zapewnia, że komisja nie chroni premiera, ale nie chce strzelać z armaty do szefa rządu. "Znaj proporcje, mocium panie. Rozumiem ten rachunek rywalizacji między posłem Rokitą a premierem, ale nie trzeba strzelać aż z paragrafu fałszywe zeznania" - powiedział.
Decyzję prezydium może jeszcze zmienić komisja, jeśli Rokita ponowi swój wniosek. Do ewentualnego głosowania miałoby dojść w środę. Jeśli komisja zmieni decyzję prezydium w sprawie wniosku Rokity, to będę miał do wyboru "albo przestać być przewodniczącym komisji, albo wykonać uchwałę" - rozważa Nałęcz.
Rokita, wnosząc o złożenie wniosku do prokuratury przeciwko premierowi, wskazał na jego zeznania w prokuraturze z 10 kwietnia, gdzie Miller - według posła - powiedział, że nie był informowany o rozmowach prowadzonych przez Lecha Nikolskiego, (b. szefa gabinetu politycznego premiera) z jednym z koncernów prywatnych w sprawie ustawy o rtv (chodzi o wizytę Nikolskiego w Agorze). Natomiast podczas przesłuchania przed komisją premier twierdził, że nie pamięta, czy Nikolski mu o tym mówił. Prezydium komisji nie podjęło w czwartek decyzji w sprawie wniosku Zbigniewa Ziobry (PiS) o złożenie zawiadomienia do prokuratury o popełnieniu przestępstwa fałszywych zeznań przez sekretarza Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Włodzimierza Czarzastego Nałęcz pytany, co sądzi o tym wniosku powiedział, że minimum co można w takiej sytuacji zrobić, to ponownie wezwać świadka, żeby się zorientować, czy w grę wchodzi luka w pamięci, czy wprowadzanie komisji w błąd.
W związku z pojawienie się kolejnego wniosku o zawiadomienie prokuratury w sprawie fałszywych zeznań świadków, we wtorek członkowie komisji mają się spotkać z ekspertami. Jak wyjaśnił Nałęcz, celem spotkania jest "staranne przeanalizowanie sytuacji dotyczących zawiadamiania o fałszywych zeznaniach i przyjęcie ścieżki postępowania w takich sytuacjach".
em, pap
Czytaj też: Ziobro: Czarzasty kłamał