Politycy zaproszeni do programu TVP Info "Woronicza 17" zapowiedzieli, że nie wejdą do studia, jeśli będzie w nim Janusz Korwin-Mikke. Z tego powodu stacja wycofała zaproszenie dla lidera Nowej Prawicy - podaje "Rzeczpospolita".
"Ponieważ SP i PR-JG połączyły się z PiSem - jutro o 10.15 znów jestem w TVP INFO na 'Woronicza 17'" - zapowiedział wczoraj na swoim profilu Janusz Korwin-Mikke.
Polityk jednak nie pojawił się na antenie. Jak podaje "Rzeczpospolita", w charakteryzatorni miało dojść do awantury. Po nałożeniu makijażu, Korwin-Mikke dowiedział się, że politycy innych ugrupowań nie wejdą do studia razem z nim. "O 10,15 jestem w TVP info. Nie, nie ma mnie - ostracyzm ze strony tych para-polityków" - opublikował kolejny post lider Nowej Prawicy.
- Alternatywą było: albo Tomasz Sekielski zrobi wywiad z Korwin-Mikkem, albo wystąpi reszta polityków bez niego - powiedział rzecznik TVP Jacek Rakowiecki. Stacja więc wycofała zaproszenie dla Korwin-Mikkego. Miał wściekły wyjść z telewizji.
Lider Nowej Prawicy naraził się na krytykę, po tym jak na oficjalnym spotkaniu w MSZ spoliczkował innego europosła Michała Boniego z PO. Tłumaczył, że chodzi o sprawę z 1992 r. Boni miał go wtedy publicznie obrażać, po tym, gdy zażądał listy byłych współpracowników komunistycznej bezpieki, pełniących ważne funkcje państwowe. Potem okazało się, że Boni sam podpisał zobowiązanie do współpracy z SB.
"Rzeczpospolita"
Polityk jednak nie pojawił się na antenie. Jak podaje "Rzeczpospolita", w charakteryzatorni miało dojść do awantury. Po nałożeniu makijażu, Korwin-Mikke dowiedział się, że politycy innych ugrupowań nie wejdą do studia razem z nim. "O 10,15 jestem w TVP info. Nie, nie ma mnie - ostracyzm ze strony tych para-polityków" - opublikował kolejny post lider Nowej Prawicy.
- Alternatywą było: albo Tomasz Sekielski zrobi wywiad z Korwin-Mikkem, albo wystąpi reszta polityków bez niego - powiedział rzecznik TVP Jacek Rakowiecki. Stacja więc wycofała zaproszenie dla Korwin-Mikkego. Miał wściekły wyjść z telewizji.
Lider Nowej Prawicy naraził się na krytykę, po tym jak na oficjalnym spotkaniu w MSZ spoliczkował innego europosła Michała Boniego z PO. Tłumaczył, że chodzi o sprawę z 1992 r. Boni miał go wtedy publicznie obrażać, po tym, gdy zażądał listy byłych współpracowników komunistycznej bezpieki, pełniących ważne funkcje państwowe. Potem okazało się, że Boni sam podpisał zobowiązanie do współpracy z SB.
"Rzeczpospolita"