"Kapitan jednostki zgłosiła zerwanie plomb na szafce z farmaceutykami poza wodami terytorialnym Polski. Po przeliczeniu liczby leków stwierdzono mniejszą o 4 sztuki liczbę tabletek Mifegyne - środka wczesnoporonnego. Liczba tego środka wynosi w chwili obecnej 29 sztuk. Liczba drugiego specyfiku - Cytotecu, środka podawanego łącznie (z Mifegyne) pozostała bez zmian" - powiedziała rzeczniczka Izby Celnej w Gdyni Jolanta Twardowska.
Dodała, że zgłoszono zużycie innego leku niezarejestrowanego na terenie Polski. Liczba pozostałych medykamentów nie uległa zmianie.
Szefowa Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny Wanda Nowicka powiedziała, że nie wie, kiedy statek po raz kolejny wypłynie z portu, ale - jak dodała - "raczej nie jutro".
Według rzecznika Morskiego Oddziału Straży Granicznej Grzegorza Goryńskiego, statek najprawdopodobniej ponownie wypłynie w morze we wtorek.
Wyjściu statku w morze tradycyjnie już towarzyszyły protesty grupy osób związanych z Młodzieżą Wszechpolską, organizacją sprzeciwiającą się złagodzeniu obowiązującej w Polsce ustawy antyaborcyjnej. "Staliśmy na falochronie i skandowaliśmy hasła, mieliśmy transparenty. (...) Było około dwudziestu osób" - powiedział członek Rady Naczelnej Młodzieży Wszechpolskiej, Krzysztof Bosak. Hasłami tymi były m.in. "Langenort go home".
Szefowa Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny Wanda Nowicka oceniła te protesty jako "cienkie" "W ogóle nie byli zmobilizowani(...) Pojawili się gdzieś przed jedenastą po drugiej stronie portu z tymi swoimi trzema transparentami. Od czasu do czasu coś tam pokrzyczeli, niektórzy znowu rzucali groźby karalne" - powiedziała. Miedzy innymi były to okrzyki: "Uważajcie na torpedy, które płyną do was z Łeby".
Protesty towarzyszyły również "Langenortowi", gdy wpływał do portu. Jak twierdzi Bosak, po południu liczba protestujących zwiększyła się do około 30.
Prokuratura w Pucku wszczęła w piątek dochodzenie ws. przechowywania na terytorium Polski tabletek wczesnoporonnych w celu wprowadzenia ich do obrotu. Prokuratura podejrzewa, że niedozwolone w Polsce farmaceutyki, które były na pokładzie "Langenorta", wprowadzano do obrotu na terenie naszego kraju.
"Załoga otrzymała wezwania na komisariat policji, mają się w poniedziałek tam stawić. Prawdopodobnie w poniedziałek będą wykonywane czynności" - powiedziała pełnomocnik kapitana statku, Anna Żochowska.
To już drugi rejs z Władysławowa poza polskie wody terytorialne statku-kliniki aborcyjnej "Langenort". Po raz pierwszy wypłynął on w czwartek na sześciogodzinny rejs "szkoleniowo-edukacyjny". Wtedy na pokładzie jednostki było 11 Polek. Kiedy w czwartek wieczorem statek powrócił do portu we Władysławowie, okazało się, że na pokładzie brakuje 12 tabletek wczesnoporonnych "Mifegyne" oraz innych farmaceutyków.
Gdy w sobotę przed południem statek wypływał z Władysławowa, kapitan portu Kazimierz Undro twierdził, że jednostka ruszyła w rejs zagraniczny. Zasłaniając się tajemnicą służbową, nie chciał jednak ujawnić "przypuszczalnego portu docelowego" do którego miał zawinąć statek.
Statek zamierza wypłynąć w rejs za granicę wód terytorialnych - uściślił rzecznik Morskiego Oddziału Straży Granicznej, Grzegorz Goryński.
"Na statku znajduje się sześcioosobowa załoga, w tym jeden mężczyzna, oraz siedem pasażerek. Pięć Polek i dwie Holenderki" - dodał.
em, pap