- Wydawało się, że separatyści tolerują dziennikarzy, którzy mają ich akredytacje, wydawało się, że jest bezpiecznie. Nagle usłyszeliśmy strzały - opowiada Wojciech Bojanowski, dziennikarz TVN24. Jego samochód został ostrzelany na wschodzie Ukrainy.
Do incydentu doszło w miejscowości Saur-Mogiła. - Nie spodziewaliśmy się tego zupełnie, do tej pory udawało się nam przejeżdżać spokojnie przez wszystkie posterunki – podkreślił Bojanowski.
Na szczęście nikomu nic się nie stało, dwa naboje trafiły w samochód. - Nie wiemy kto strzelał, nikogo nie widzieliśmy. Wydaje się nam, że to separatyści - powiedział. Dodał jednak, że oni sami temu zaprzeczyli, oskarżając o to ukraińską armię.
Dziennikarz podkreślił, że do tego zdarzenia doszło w miejscu, gdzie trwają walki. - Nie można o tym zapominać. Nie wiadomo, kto strzela, po prostu słychać strzały i trzeba się możliwie szybko ewakuować, uciekać – powiedział Bojanowski.
TVN24
Na szczęście nikomu nic się nie stało, dwa naboje trafiły w samochód. - Nie wiemy kto strzelał, nikogo nie widzieliśmy. Wydaje się nam, że to separatyści - powiedział. Dodał jednak, że oni sami temu zaprzeczyli, oskarżając o to ukraińską armię.
Dziennikarz podkreślił, że do tego zdarzenia doszło w miejscu, gdzie trwają walki. - Nie można o tym zapominać. Nie wiadomo, kto strzela, po prostu słychać strzały i trzeba się możliwie szybko ewakuować, uciekać – powiedział Bojanowski.
TVN24