Jak twierdzi "Gazeta Wyborcza", komendy policji w całym kraju co miesiąc odnotowują coraz wymyślniejsze sposoby wymuszeń i wyłudzeń. W marcu pewna para zaczepiła w Gorzowie na ulicy 79-latkę, prosząc o pieniądze dla kierowcy, który.. został właśnie ranny w wypadku. Z kolei 85-letnia mieszkanka Nowej Soli została okradziona z biżuterii wartej 3,5 tys. zł przez kobietę podającą się za pracownika NFZ. A to dopiero początek.
Od kilku tygodni rozsyłają pozornie urzędowe pisma do ludzi w całym kraju. Brzmią różnie, ale dotyczą jednej sprawy: zakupu tytoniu z przemytu.
- Jak długo jestem celnikiem, nie pamiętam takiego oszustwa - twierdzi Beata Zapolska-Downar, rzeczniczka Izby Celnej w Rzepinie. Ktoś, podszywając się pod Dział Przestępczości Podatkowej, wzywa do "stawienia się w urzędzie celnym w Rzepinie lub dobrowolnego poddania się karze" - wystarczy wpłacić 150 zł na konto, a wszelkie czynności prawne zostaną zaniechane. Żeby dokument wyglądał wiarygodnie, na wezwaniu można znaleźć nawet pieczęć izby - fałszywą, gdyż taka instytucja po prostu nie istnieje.
- To jawne oszustwo. Służba Celna nigdy nie zwraca się z żądaniem wpłaty bez przeprowadzenia niezbędnych czynności. Pierwszym krokiem jest wszczęcie postępowania, później przesłuchanie i przedstawienie zarzutu, a dopiero na samym końcu następuje wniosek o ukaranie sprawcy - tłumaczy Zapolska-Downar. I dodaje, że dyrektor izby od razu złożył w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury.
Są jeszcze inne urzędy - m.in. "Wydział IV ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji" przy ul. Braniborskiej (przy tej ulicy w Zielonej Górze mieści się obserwatorium astronomiczne) Prokuratury Celnej w Zielonej Górze.
- Oszuści potrafią zaskoczyć nawet mnie - przyznaje Alfred Staszak, szef Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze. - Po pierwsze, Prokuratura Celna w ogóle nie istnieje. Po drugie, prokuratura nie nakłada grzywien, od tego są powołane sądy.
Śledztwo w sprawie oszustów prowadzi Prokuratura Rejonowa w Słubicach. Podejrzewa, że naciągacze pochodzą z Zielonej Góry - na to wskazują m.in. stemple pocztowe z kopert. Jeśli uda się ich zatrzymać, będzie im grozić od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia.
Do Izby Celnej w Rzepinie zgłosiło się już 40 osób, skarżąc się na otrzymane wezwania do zapłaty.
W sprawie w lokalnej telewizji RTV wypowiedział się Zbigniew Fąfera, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze. - Zadzwonił do mnie m.in. mieszkaniec Poznania. Powiedział, że "właściwie żona pojechała do pracy, wzięła blankiet i wpłaci 1 tys. zł, ale chciałby dopytać o szczegóły, bo różnie to w życiu bywa". Zdążyłem go przestrzec. Jest bogatszy o 1 tys. zł - mówił.
Prokurator Staszak: - Liczba oszukanych może być zaskakująco duża. Zapewne liczona w setkach. Podejrzewamy, że osoby, które dostają wezwanie, wcześniej nabyły tani tytoń. Oszacowanie skali procederu jest niezwykle trudne, bo oszukani boją się zgłosić do prawdziwej prokuratury. Apelujemy, by ludzie nie bali się złożyć zawiadomienia o przestępstwie, nawet jeżeli nie dokonali wpłaty.
Izba Celna uruchomiła też specjalny numer telefonu dla osób, które dostały nagłe wezwania do wpłacenia należności - 95 75 09 243. Kontakt e-mail: [email protected].
Wyborcza.pl
- Jak długo jestem celnikiem, nie pamiętam takiego oszustwa - twierdzi Beata Zapolska-Downar, rzeczniczka Izby Celnej w Rzepinie. Ktoś, podszywając się pod Dział Przestępczości Podatkowej, wzywa do "stawienia się w urzędzie celnym w Rzepinie lub dobrowolnego poddania się karze" - wystarczy wpłacić 150 zł na konto, a wszelkie czynności prawne zostaną zaniechane. Żeby dokument wyglądał wiarygodnie, na wezwaniu można znaleźć nawet pieczęć izby - fałszywą, gdyż taka instytucja po prostu nie istnieje.
- To jawne oszustwo. Służba Celna nigdy nie zwraca się z żądaniem wpłaty bez przeprowadzenia niezbędnych czynności. Pierwszym krokiem jest wszczęcie postępowania, później przesłuchanie i przedstawienie zarzutu, a dopiero na samym końcu następuje wniosek o ukaranie sprawcy - tłumaczy Zapolska-Downar. I dodaje, że dyrektor izby od razu złożył w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury.
Są jeszcze inne urzędy - m.in. "Wydział IV ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji" przy ul. Braniborskiej (przy tej ulicy w Zielonej Górze mieści się obserwatorium astronomiczne) Prokuratury Celnej w Zielonej Górze.
- Oszuści potrafią zaskoczyć nawet mnie - przyznaje Alfred Staszak, szef Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze. - Po pierwsze, Prokuratura Celna w ogóle nie istnieje. Po drugie, prokuratura nie nakłada grzywien, od tego są powołane sądy.
Śledztwo w sprawie oszustów prowadzi Prokuratura Rejonowa w Słubicach. Podejrzewa, że naciągacze pochodzą z Zielonej Góry - na to wskazują m.in. stemple pocztowe z kopert. Jeśli uda się ich zatrzymać, będzie im grozić od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia.
Do Izby Celnej w Rzepinie zgłosiło się już 40 osób, skarżąc się na otrzymane wezwania do zapłaty.
W sprawie w lokalnej telewizji RTV wypowiedział się Zbigniew Fąfera, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze. - Zadzwonił do mnie m.in. mieszkaniec Poznania. Powiedział, że "właściwie żona pojechała do pracy, wzięła blankiet i wpłaci 1 tys. zł, ale chciałby dopytać o szczegóły, bo różnie to w życiu bywa". Zdążyłem go przestrzec. Jest bogatszy o 1 tys. zł - mówił.
Prokurator Staszak: - Liczba oszukanych może być zaskakująco duża. Zapewne liczona w setkach. Podejrzewamy, że osoby, które dostają wezwanie, wcześniej nabyły tani tytoń. Oszacowanie skali procederu jest niezwykle trudne, bo oszukani boją się zgłosić do prawdziwej prokuratury. Apelujemy, by ludzie nie bali się złożyć zawiadomienia o przestępstwie, nawet jeżeli nie dokonali wpłaty.
Izba Celna uruchomiła też specjalny numer telefonu dla osób, które dostały nagłe wezwania do wpłacenia należności - 95 75 09 243. Kontakt e-mail: [email protected].
Wyborcza.pl