O wezwanie Aleksandra Kwaśniewskiego wnioskowała Renata Beger (Samoobrona).
Wcześniej komisja odrzuciła wniosek Jana Rokity (PO), by odroczyć decyzję w sprawie przesłuchania prezydenta i zwrócić się za pośrednictwem marszałka Sejmu do Trybunału Konstytucyjnego, by ten rozstrzygnął zachodzący - zdaniem posła PO - spór kompetencyjny w sprawie tego, czy prezydenta można wezwać przed komisję śledczą, czy nie.
Zdaniem Rokity, wyjaśnienie przez prezydenta, dlaczego tak długo próbowano zataić notatkę, jaką otrzymał od Lwa Rywina w lipcu ub. roku jest najbardziej fundamentalną sprawą do rozstrzygnięcia.
"Nie będę ukrywał w tym momencie - jeśli to wezwanie zostanie uniemożliwione - będę zmuszony w interesie prawdy przyjąć, że ten dokument był zatajony w złej wierze" - oświadczył na posiedzeniu komisji.
To drugi pisemny dowód, oprócz notatki prezes Agory Wandy Rapaczyńskiej, w sprawie Rywina. Jeśli jego właściciel zataił go przed opinią publiczną, przed komisją śledczą i przed prokuraturą, To jako inteligentny człowiek zdawał sobie sprawę, że to jest kluczowy dowód w sprawie" - uważa Rokita. Tylko on może powiedzieć, dlaczego to zrobił. Przypomniał, że o notatce Rywina do prezydenta poinformował premier Leszek Miller.
"Jeśli w tej komisji SLD i UP uniemożliwią wezwanie kluczowego świadka w tej sprawie, to stanie się to na skutek dyscypliny partyjnej. I nie udawajmy, że jest inaczej. Nawet pan poseł Szteliga, który w tej sprawie ma wątpliwości, został złamany" - powiedział poseł Platformy.
Zdaniem przewodniczącego komisji Tomasza Nałęcza, autorytet państwa wymaga, żeby prezydenta nie wikłać w tego rodzaju sytuacje, bo "w komisji śledczej niezależnie od tego, jak jej członkowie by się tego zarzekali, polityka jest obecna". Nałęcz uważa, że konstytucja RP bardzo precyzyjnie opisuje relacje prezydenta z parlamentem i "nie ma tam żadnego zapisu, który mówi, że prezydent staje przed komisją sejmową". "Gdyby autorzy konstytucji chcieli umożliwić prezydentowi kontaktowanie się z komisjami, zapisaliby to w konstytucji, gdyż ustawa zasadnicza bardzo precyzyjnie opisuje wszystkie sytuacje, w których prezydent pojawia się przed parlamentem" - uważa.
Szef komisji za niesłuszne uznał stwierdzenia, że prezydent zataił istnienie notatki od Rywina. "Gdyby prezydent to zrobił nie wiedzielibyśmy przecież o jej istnieniu" - argumentował.
Nałęcz nie ma też wątpliwości, że prezydenta nic nie łączy ze sprawą Rywina, choć, jak zaznaczył, różne osoby wikłają Kwaśniewskiego w tę sprawę. "Tak jak uwikłał prezydenta w tę sprawę Lew Rywin, przekazując mu 28 lipca ową notatkę. W podobny sposób Adam Michnik w aferę Rywina uwikłał prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego" - powiedział Nałęcz.
Jego zdaniem, prezydent pośrednio uwikłany w aferę Rywina, "zachował się bardzo uczciwie i złożył wyczerpujące zeznania przed prokuraturą". "Nie wiem o co jeszcze w tej sprawie można prezydenta pytać" - dodał.
em, pap