Choć sam Donald Tusk kilkukrotnie wykluczał możliwość porzucenia funkcji lidera PO i premiera kraju na rzecz stanowiska w strukturach Rady Europejskiej, to spekulacje na ten temat nie cichną. - Wrześniowej rekonstrukcji rządu nie będzie. Do zmian dojdzie później, dlatego że do końca sierpnia możemy nie dowiedzieć się, kto zostanie wybrany na przewodniczącego Rady Europejskiej - mówi w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" wicepremier Janusz Piechociński (PSL). I dodaje, że premier Donald Tusk ma bardzo duże szanse na objęcie tego stanowiska.
- Po wyborach samorządowych nie będziemy mieli obecnego premiera, bo zostanie przewodniczącym Rady Europejskiej - uważa Piechociński.
- Największe szanse na szefa Rady Europejskiej ma ktoś z nowej Europy, kto stoi na czele państwa będącego wysoko w rankingach gospodarek. Unia chce mieć oczy zwrócone na wschód. A na wschodzie najbardziej reprezentatywnym krajem jest Polska, szósta gospodarka UE - mówi w rozmowie z "Rz" Piechociński.
- Jeśli Tusk przestałby być premierem, to PSL musiałby renegocjować umowę koalicyjną z PO pod względem programowym i personalnym - podkreśla Piechociński.
- Wybory w Parlamencie Europejskim wygrała opcja ludowo-chadecka, w której bardzo ważna jest nasza opcja narodowa. W pierwszym rozdaniu Polska osiągnęła historyczny sukces w komisjach europejskich i europarlamencie. Skoro wiadomo, że jest porozumienie socjalistów z ludowymi chadekami i ono wygląda tak, że Martin Schulz jest przewodniczącym PE, chadecy biorą komisarza, kobieta musi być następczynią Catherine Ashton (odpowiedzialnej za dyplomację UE – red.) i kandydatką jest włoska socjalistka, to Europa Środkowo-Wschodnia powinna dostać coś znacznie wyżej niż tylko zwykłego komisarza. Przy wybieraniu komisarzy może się również okazać, że Polska może dostać bardzo ważnego komisarza z oczekiwanej przez nas półki, którym ma być kobieta - mówi Piechociński.
- Największe szanse na szefa Rady Europejskiej ma ktoś z nowej Europy, kto stoi na czele państwa będącego wysoko w rankingach gospodarek. Unia chce mieć oczy zwrócone na wschód. A na wschodzie najbardziej reprezentatywnym krajem jest Polska, szósta gospodarka UE - mówi w rozmowie z "Rz" Piechociński.
- Jeśli Tusk przestałby być premierem, to PSL musiałby renegocjować umowę koalicyjną z PO pod względem programowym i personalnym - podkreśla Piechociński.
- Wybory w Parlamencie Europejskim wygrała opcja ludowo-chadecka, w której bardzo ważna jest nasza opcja narodowa. W pierwszym rozdaniu Polska osiągnęła historyczny sukces w komisjach europejskich i europarlamencie. Skoro wiadomo, że jest porozumienie socjalistów z ludowymi chadekami i ono wygląda tak, że Martin Schulz jest przewodniczącym PE, chadecy biorą komisarza, kobieta musi być następczynią Catherine Ashton (odpowiedzialnej za dyplomację UE – red.) i kandydatką jest włoska socjalistka, to Europa Środkowo-Wschodnia powinna dostać coś znacznie wyżej niż tylko zwykłego komisarza. Przy wybieraniu komisarzy może się również okazać, że Polska może dostać bardzo ważnego komisarza z oczekiwanej przez nas półki, którym ma być kobieta - mówi Piechociński.