Był ministr spraw zagranicznych, współprzewodniczący Polsko-Rosyjskiej Grupy do spraw Trudnych, członek Grupy Ekspertów NATO do przygotowania Nowej Koncepcji Strategicznej Sojuszu Adam Daniel Rotfeld twierdzi, że Rosja europejski model demokracji i koncepcji państwa traktuje jak "zarazę". - eśli ta "choroba" opanuje Ukrainę, to zainfekuje także Rosję - twierdzi ekspert. Podkreśla, że tej "chorobie" chce zapobiec Władimir Putin, który zmierza do tego, by Ukrainę uzależnić od Rosji i "zwasalizować".
Rotfeld zauważa, że cele strategiczne Putina obejmują trzy elementy: "utrzymanie się u władzy, zapobieżenie rozpadowi Federacji Rosyjskiej i przywrócenie Rosji tej pozycji, jaką miał Związek Radziecki w okresie swojej największej potęgi".
- Po 75 latach Rosja miała szansę powrócić na tory normalnego rozwoju - uważa Rotfeld. Jednak, jak zaznacza dyplomata, Putin "obrał kierunek odbudowy imperium". - Nie oznacza to, że Putin dąży do formalnego włączenia Ukrainy do Rosji. Zmierza do tego, by Ukrainę uzależnić od Rosji, "zwasalizować" ją. Odmawia Ukrainie prawa do obrania swobodnej drogi rozwoju wewnętrznego - dodaje w wywiadzie dla "Wyborczej".
- Dziś europejski model, czyli demokracja i państwo prawa, poszanowanie praw jednostki i wolny rynek bez korupcji traktowane są w Rosji jak swoista zaraza - czytamy w gazecie. - Jeśli ta "choroba" opanuje Ukrainę, to zainfekuje także Rosję. I to temu należy zapobiec - dodaje. - Głęboko też zakorzenione jest przekonanie, że Rosja odwiecznie otoczona jest przez rusofobów i wrogów. Musi stawiać czoło zewnętrznemu zagrożeniu, które generowane jest przez Zachód - mówi współprzewodniczący Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych.
Były minister skomentował również wpływ służb na działanie państwa. - Ludzie z tych służb kierują wszystkimi instytucjami - administrują nie tylko życiem gospodarczym i społecznym, prokuraturą i sądownictwem, ale również bankami, mediami, kulturą. Wszystkim - podkreśla Rotfeld. Jak dodaje, jako działalność służb należy zakwalifikować kolejne kontrowersyjne wypowiedzi Władimira Żyrinowskiego. - Do tej pseudopartii i jej przewodniczącego należy odnosić się jako do jednego z instrumentów rosyjskich służb specjalnych - twierdzi ekspert.
Warto odnotować również przywołaną opinię Hermana van Rompuya, który powiedział, że w 2009 roku o relacje pomiędzy Unią Europejską a Ukrainą troszczyła się wyłącznie Polska. Teraz - jak podkreśla Rotfeld - wszyscy przywódcy Europy zdają sobie sprawę z wagi tych spraw. - Jest w tym wielka polska zasługa - zauważa.
Gazeta Wyborcza
- Po 75 latach Rosja miała szansę powrócić na tory normalnego rozwoju - uważa Rotfeld. Jednak, jak zaznacza dyplomata, Putin "obrał kierunek odbudowy imperium". - Nie oznacza to, że Putin dąży do formalnego włączenia Ukrainy do Rosji. Zmierza do tego, by Ukrainę uzależnić od Rosji, "zwasalizować" ją. Odmawia Ukrainie prawa do obrania swobodnej drogi rozwoju wewnętrznego - dodaje w wywiadzie dla "Wyborczej".
- Dziś europejski model, czyli demokracja i państwo prawa, poszanowanie praw jednostki i wolny rynek bez korupcji traktowane są w Rosji jak swoista zaraza - czytamy w gazecie. - Jeśli ta "choroba" opanuje Ukrainę, to zainfekuje także Rosję. I to temu należy zapobiec - dodaje. - Głęboko też zakorzenione jest przekonanie, że Rosja odwiecznie otoczona jest przez rusofobów i wrogów. Musi stawiać czoło zewnętrznemu zagrożeniu, które generowane jest przez Zachód - mówi współprzewodniczący Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych.
Były minister skomentował również wpływ służb na działanie państwa. - Ludzie z tych służb kierują wszystkimi instytucjami - administrują nie tylko życiem gospodarczym i społecznym, prokuraturą i sądownictwem, ale również bankami, mediami, kulturą. Wszystkim - podkreśla Rotfeld. Jak dodaje, jako działalność służb należy zakwalifikować kolejne kontrowersyjne wypowiedzi Władimira Żyrinowskiego. - Do tej pseudopartii i jej przewodniczącego należy odnosić się jako do jednego z instrumentów rosyjskich służb specjalnych - twierdzi ekspert.
Warto odnotować również przywołaną opinię Hermana van Rompuya, który powiedział, że w 2009 roku o relacje pomiędzy Unią Europejską a Ukrainą troszczyła się wyłącznie Polska. Teraz - jak podkreśla Rotfeld - wszyscy przywódcy Europy zdają sobie sprawę z wagi tych spraw. - Jest w tym wielka polska zasługa - zauważa.
Gazeta Wyborcza