- Lubię posła Iwińskiego. Nawet wtedy, kiedy bywa nadpobudliwy. Ale nie potrafię zrozumieć dlaczego doświadczony parlamentarzysta, który dokładnie wie, jakie są zapisy regulaminu, posuwa się do tego żeby dziś zarzucać, że jakiekolwiek procedury zostały złamane? - pytała marszałek Sejmu Ewa Kopacz w odpowiedzi na ostre słowa polityka SLD.
Iwiński stwierdził, że 10-minutowe wystąpienia ministrów w Sejmie to "karykatura demokracji". W ocenie polityka SLD opozycja miała za mało czasu na dyskusję po wystąpieniu Tuska. - Mieliśmy w historii Polski Sejm Niemy, ale niedobrze, żebyśmy teraz mieli "półniemy" -stwierdził Iwiński.
- Limit czasu premiera jest nieograniczony. Premier mógł występować godzinę, dwie, trzy. Wystąpił przez trzydzieści minut, a potem każdy z ministrów w sposób szczególny brał na siebie zobowiązanie, mówiąc: ja, minister, będę realizował dokładnie te zadania przez najbliższe miesiące. Przekazał za pośrednictwem Sejmu obywatelom, Polakom - tłumaczyła na specjalnej konferencji Kopacz.Marszałek Sejmu dodała też, że dla niej nie było istotne, kto występował na mównicy, ale co zostało powiedziane.
W ocenie Kopacz zarzuty Iwińskiego są "smutne". - Może to rozkojarzenie powakacyjne spowodowało, że Iwiński nie zareagował wcześniej - dodała.
Kopacz podkreśliła też, że przestrzega regulaminu Sejmu. Zgodnie z nim, każdy członek Rady Ministrów musi dostać głos jeśli wcześniej zgłosi to marszałkowi. - To nie przywilej, a zobowiązanie marszałka. Choćby chciał 50 razy występować. Jeśli Iwińskiemu się to nie podoba, może próbować zmienić regulamin Sejmu - zaznaczyła.
tvn24
- Limit czasu premiera jest nieograniczony. Premier mógł występować godzinę, dwie, trzy. Wystąpił przez trzydzieści minut, a potem każdy z ministrów w sposób szczególny brał na siebie zobowiązanie, mówiąc: ja, minister, będę realizował dokładnie te zadania przez najbliższe miesiące. Przekazał za pośrednictwem Sejmu obywatelom, Polakom - tłumaczyła na specjalnej konferencji Kopacz.Marszałek Sejmu dodała też, że dla niej nie było istotne, kto występował na mównicy, ale co zostało powiedziane.
W ocenie Kopacz zarzuty Iwińskiego są "smutne". - Może to rozkojarzenie powakacyjne spowodowało, że Iwiński nie zareagował wcześniej - dodała.
Kopacz podkreśliła też, że przestrzega regulaminu Sejmu. Zgodnie z nim, każdy członek Rady Ministrów musi dostać głos jeśli wcześniej zgłosi to marszałkowi. - To nie przywilej, a zobowiązanie marszałka. Choćby chciał 50 razy występować. Jeśli Iwińskiemu się to nie podoba, może próbować zmienić regulamin Sejmu - zaznaczyła.
tvn24