Lider SLD Leszek Miller w rozmowie z TVN 24 skomentował wyniki najnowszego sondażu, zgodnie z którym PO znacznie wyprzedziła PiS.
Choć we wczorajszych wyborach uzupełniających do Senatu, które odbyły się w okręgach śląskim, mazowieckim i świętokrzyskim, w każdym przypadku wygrało PiS, zgodnie z sondażem PO ma 10-punktową przewagę nad ugrupowaniem Jarosława Kaczyńskiego.
Zdaniem Millera wyniki sondażu to „efekt Tuska, który jednak krótko się utrzyma”. Lider SLD przypomniał, że gdy był premierem, podobna sytuacja miała miejsce po zakończeniu negocjacji w sprawie wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. – Mieliśmy wynik o 10 procent większy, ale to trwało dwa miesiące.
– Odbywają się przy średniej frekwencji 8-7 procent, a więc one nie mogą być miarodajne – kontynuował, odnosząc się do wyborów uzupełniających do Senatu w Rybniku. W jego ocenie wybory, w których frekwencja wynosi mniej niż 10 procent nie są wiarygodne. – To już bardziej wiarygodne są wybory uzupełniające do miast, tam, gdzie się wybiera prezydentów. Tam jest frekwencja ponad 20 procent – stwierdził.
TVN 24
Zdaniem Millera wyniki sondażu to „efekt Tuska, który jednak krótko się utrzyma”. Lider SLD przypomniał, że gdy był premierem, podobna sytuacja miała miejsce po zakończeniu negocjacji w sprawie wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. – Mieliśmy wynik o 10 procent większy, ale to trwało dwa miesiące.
– Odbywają się przy średniej frekwencji 8-7 procent, a więc one nie mogą być miarodajne – kontynuował, odnosząc się do wyborów uzupełniających do Senatu w Rybniku. W jego ocenie wybory, w których frekwencja wynosi mniej niż 10 procent nie są wiarygodne. – To już bardziej wiarygodne są wybory uzupełniające do miast, tam, gdzie się wybiera prezydentów. Tam jest frekwencja ponad 20 procent – stwierdził.
TVN 24