W telefonie sekretarza urzędu w Karpaczu odnaleziono wart kilkanaście złotych nadajnik z mikrofonem. - Nie wiemy kto mógł chcieć nas podsłuchać - twierdzi burmistrz.
Jedna z sekretarek chcąc rozpocząć rozmowę, podnosząc słuchawkę telefonu usłyszała czyjś głos. Okazało się, że słyszy dialog sekretarza z burmistrzem. Urzędniczka od razu udała się z tym do swojego przełożonego. Zatrudniono zespół detektywów, którzy znaleźli maleńką, pluskwę.
- Nie wiemy kto zainstalował nam to urządzenie. Nie chcemy próbować się domyślać, sprawę oddajemy prokuraturze. (...) Podejrzewamy, że mogliśmy być podsłuchiwani od dwóch miesięcy - tłumaczy Bogdan Malinowski, burmistrz Karpacza.
Sprawa trafiła do prokuratury, gdyż pełnomocnik gminy złożył już w tej sprawie doniesienie. Poza doniesieniem gmina nie poinformowała jednak o pluskwie policji.
tvn24.pl
- Nie wiemy kto zainstalował nam to urządzenie. Nie chcemy próbować się domyślać, sprawę oddajemy prokuraturze. (...) Podejrzewamy, że mogliśmy być podsłuchiwani od dwóch miesięcy - tłumaczy Bogdan Malinowski, burmistrz Karpacza.
Sprawa trafiła do prokuratury, gdyż pełnomocnik gminy złożył już w tej sprawie doniesienie. Poza doniesieniem gmina nie poinformowała jednak o pluskwie policji.
tvn24.pl