- To jest niemoralne. Jestem oburzona i zbulwersowana - mówiła na antenie TVP Info Beata Kempa z Solidarnej Polski. Kempa komentowała wybór byłego współpracownika premiera Donalda Tuska, Igora Ostachowicza, do zarządu PKN Orlen.
Igor Ostachowicz do września 2014 pełnił funkcję sekretarza stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Choć nie jest on szeroko znany, wielu polityków mówiło o nim „wicepremier”. Był jednym z zaufanych współpracowników Donalda Tuska i uważa się go za autora wizerunku byłego premiera. 24 września został powołany na członka zarządu w PKN Orlen. Szacuje się, że roczne zarobki Ostachowicza wraz z premiami wyniosą ok. 2-2,5 mln zł.
Sytuacja ta zdecydowanie oburzyła posłankę Solidarnej Polski Beatę Kempę. - Kiedy słyszmy, że jedną decyzją premiera, który macha białą chusteczką i ucieka do Brukseli, swojemu koledze oferuje stanowisko, za które może otrzymywać, jak podają media, dwa miliony rocznie, to trudno to tłumaczyć. To jest niemoralne - stwierdziła.
- Jak można patrzeć ludziom w oczy i mówić: „by żyło się lepiej wszystkim”. Nie żyje się lepiej wszystkim, tylko stara się ustawiać swoich kolegów. Jestem oburzona i zbulwersowana - dodała.
- Tak wysokie zarobki są szokujące z punktu widzenia pracującej inteligencji, nie mówiąc już o ludziach na umowach śmieciowych. Ale to, że idą tam osoby z rekomendacji najważniejszych osób w państwie jest jakoś zrozumiałe - mówiła Kazimiera Szczuka, działaczka feministyczna.
TVP Info
Sytuacja ta zdecydowanie oburzyła posłankę Solidarnej Polski Beatę Kempę. - Kiedy słyszmy, że jedną decyzją premiera, który macha białą chusteczką i ucieka do Brukseli, swojemu koledze oferuje stanowisko, za które może otrzymywać, jak podają media, dwa miliony rocznie, to trudno to tłumaczyć. To jest niemoralne - stwierdziła.
- Jak można patrzeć ludziom w oczy i mówić: „by żyło się lepiej wszystkim”. Nie żyje się lepiej wszystkim, tylko stara się ustawiać swoich kolegów. Jestem oburzona i zbulwersowana - dodała.
- Tak wysokie zarobki są szokujące z punktu widzenia pracującej inteligencji, nie mówiąc już o ludziach na umowach śmieciowych. Ale to, że idą tam osoby z rekomendacji najważniejszych osób w państwie jest jakoś zrozumiałe - mówiła Kazimiera Szczuka, działaczka feministyczna.
TVP Info