Poseł Donald Tusk, wchodząc do Sejmu w ostatnią środę, odruchowo skręcił w kierunku gabinetu przypisanego szefowi rządu. – Nie w tę stronę, panie premierze, teraz po wejściu kierujemy się w lewo, w kuluary, a nie w prawo – skorygowali trasę marszu BOR-owcy. – Rzeczywiście, ja już nie tam – Tusk zawrócił i za chwilę zniknął w sali sejmowej. – Siedem lat to masa przyzwyczajeń, ale już dawno nie widziałam Tuska tak szczęśliwego i wyluzowanego. On jest w innej rzeczywistości – opowiada współpracownica szefa rządu. – Zostawił nas w kampanii. Jeszcze miesiąc temu obiecywał, że będzie obecny na początku i na końcu, a teraz całkowicie się wycofał. Sto tysięcy złotych na przygotowanie odwołanej konwencji na Śląsku poszło do kosza – denerwuje się członek sztabu.
DOM Z OGRODEM
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.