To się nazywa outing – mówi rzeczowo Yga Kostrzewa, działaczka na rzecz osób LGBT. W przeciwieństwie do coming outu, kiedy to gej albo lesbijka sami mówią głośno o swojej orientacji seksualnej, outing za samego zainteresowanego wykonuje ktoś inny, wbrew jego woli i wiedzy. Na świecie znane są przykłady świadomego outingu osób publicznych. W Polsce to chyba pierwszy taki przypadek. Nawet jeśli gdzieś już to się u nas zdarzyło, można śmiało uznać, że ikona ruchu równościowego, Kinga Dunin, należy do prekursorów tego zjawiska. Zdaniem osób związanych ze środowiskiem LGBT outing uderza w godność i prywatność ujawnionej osoby. Może przysporzyć jej kłopotów w pracy, w rodzinie czy wśród znajomych.
Jednak, jak mówi Kostrzewa, zdarza się, że jest uzasadniony, kiedy wymaga tego dobro społeczne, np. kiedy ktoś świadomie działa przeciw osobom LGBT. Jednak Kinga Dunin wykonała outing innemu człowiekowi, żeby podać w wątpliwość osiągnięcia zawodowe kogoś, z kim się właśnie kłóci i z kim ten człowiek jest podobno związany. – To skomplikowana i niesmaczna historia. Kinga naruszyła cudzą granicę godności i prywatności. Jednak sama też została bardzo skrzywdzona i to, co zrobiła, było reakcją na naruszenie jej własnej granicy godności – dodaje Kostrzewa.
FEMINISTKA I PISARZ
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.