- Rada nie może, my możemy! Pokażemy władzy, jakie to proste - mówił Jarosław Janiszewski, kandydat na wójta gminy Bełchatów we wrześniu. Niedługo potem wyszedł na drogę i zaczął łatać dziury w nawierzchni. Chciał w ten sposób rozpocząć kampanię wyborczą. Zapomniał jednak o stosownym zezwoleniu, o czym doniósł policji jego konkurent - wójt gminy Bełchatów.
- Żeby przeprowadzać roboty na drodze potrzebne jest zezwolenie na zajęcie pasa drogowego. Mój konkurent nawet o nie nie wystąpił i powinien za to odpowiedzieć. Jeżeli pan Jarosław Janaszewski chce rządzić gminą, musi nauczyć się respektować obowiązujące prawo. Mój rywal jest dość roztargniony, a je chcę mu pomóc z tym problemem - tłumaczy wójt gminy Bełchatów Kamil Ładziak.
Jak tłumaczy kandydat na wójta, zgody nie miał, jednak nikomu nie zagrażał.
- To niesamowite, że żeby coś zrobić w tym kraju pozytywnego trzeba przebić się przez ocean papierologi. Jeżeli jednak będę musiał ponieść karę to nie ma problemu. Co więcej, nie żałuję swojego działania i zrobiłbym to jeszcze raz - zapewnia Janaszewski.
tvn24.pl
Jak tłumaczy kandydat na wójta, zgody nie miał, jednak nikomu nie zagrażał.
- To niesamowite, że żeby coś zrobić w tym kraju pozytywnego trzeba przebić się przez ocean papierologi. Jeżeli jednak będę musiał ponieść karę to nie ma problemu. Co więcej, nie żałuję swojego działania i zrobiłbym to jeszcze raz - zapewnia Janaszewski.
tvn24.pl