Wiem, jak Małgosia kibicowała Ani, jak martwiła się o nią. Wielokrotnie o niej rozmawialiśmy – taki wpis dzień po śmierci Anny Przybylskiej pojawił się na facebookowym profilu Małgorzaty Braunek. Choć niezapomniana Oleńka z „Potopu” Jerzego Hoffmana zmarła w czerwcu, jej fan page wciąż żyje. A za wpisami stoi przyjaciel artystki Artur Cieślar. To on 23 czerwca tego roku napisał: „Małgosia odeszła przed chwilą”. Wpis zdobył 618 lajków i ponad 3,5 tys. komentarzy. Ponad 1200 osób go udostępniło.
Wcześniej, 12 kwietnia, Cieślar wrzucił zdjęcie Małgorzaty Braunek. Wychudzonej przez chorobę i drastyczne leczenie, ale z uśmiechem na twarzy. Tym samym, za który pokochały ją miliony Polaków. – Zdjęcie ze złotym medalem Gloria Artis zrobiła córka Małgosi. A ona sama chciała, by fotografia znalazła się w sieci. Zresztą czasami to ja robiłem serię zdjęć, a ona wybierała najlepsze. Czasami zdjęcia wysyłał jej mąż Andrzej, który pozwalał na ich publikację. I Małgosia, i jej bliscy tego chcieli – mówi dziś przyjaciel aktorki. I dodaje: – Nie chodziło o epatowanie chorobą, ale o pokazanie ważnego aspektu człowieczeństwa. Małgosia wyznawała buddyzm. A ten mówi, że ciało jest tylko naczyniem, umysł zaś zawsze pozostaje sobą. W czasach, w których tak gloryfikuje się to naczynie, warto pokazać, że choroby i śmierć funkcjonują wokół nas. Zdaniem Kapsydy Kobro, prezeski Fundacji Rak’n’Roll pomagającej kobietom z nowotworami, Braunek w pewien sposób afirmowała chorobę. – Jej zdjęcia pewnie wielu przeraziły. Ale to dzięki nim pokazała, że choroba jest czymś naturalnym, ludzkim – mówi. Kobro jest zwolenniczką takich rakowych coming outów. Zdecydowanie potępia za to outowanie ludzi na siłę, przez media i natarczywych paparazzich. A z taką sytuacją, jej zdaniem, mieliśmy do czynienia w kontekście Ani Przybylskiej.
OSWOIĆ LĘK
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.