Szpital w Cieszynie przez dwa dni leczył pacjenta z podejrzeniem zakażenia wirusem ebola. Kosztowało to 17 tys. złotych. NFZ nie zapłacił za to ani grosza, bo w katalogu nie ma takiej procedury - pisze "Gazeta Wyborcza".
Choć ministerstwo zdrowia przekonuje, że Polska jest przygotowana na pojawienie się przypadku zarażenia wirusem ebola nie wiadomo, kto miałby zapłacić za leczenie. NFZ nie ma bowiem w katalogu świadczeń przewidzianej opcji leczenia osoby z podejrzeniem zarażenia wirusem ebola.
- Hospitalizację pacjenta z podejrzeniem eboli można rozliczyć w ramach procedury o symbolu S 55, czyli leczenia gorączki niewiadomego pochodzenia - tłumaczy rzeczniczka NFZ Agnieszka Gołąbek.
Problem w tym, że procedura S 55 wyceniona jest na 1,4 tys. zł, a szpital w Cieszynie za dwa dni leczenia pacjenta z podejrzeniem zarażenia wirusem ebola zapłacił 17 tys. zł.
"Gazeta Wyborcza"
- Hospitalizację pacjenta z podejrzeniem eboli można rozliczyć w ramach procedury o symbolu S 55, czyli leczenia gorączki niewiadomego pochodzenia - tłumaczy rzeczniczka NFZ Agnieszka Gołąbek.
Problem w tym, że procedura S 55 wyceniona jest na 1,4 tys. zł, a szpital w Cieszynie za dwa dni leczenia pacjenta z podejrzeniem zarażenia wirusem ebola zapłacił 17 tys. zł.
"Gazeta Wyborcza"