Szczecinek, początek października. To miała być zwykła interwencja. Strażnicy miejscy podeszli do grupki siedzących na ławce młodych ludzi, żeby ich wylegitymować. Jeden z nich, 20-letni Grzegorz, powiedział, że nie ma przy sobie dokumentów. Strażnicy zaprosili go więc do radiowozu i tam poprosili o podpisanie stosownych papierów. Chłopak się nie zgodził. Usłyszał więc propozycję, że albo podpisze to, co mu dają, albo użyją gazu pieprzowego. Użyli. Podobnie jak przemocy fizycznej. Nie wiedzieli, że zatrzymany ma przy sobie włączony dyktafon i że rejestruje to, co się dzieje w radiowozie. Według jego zeznań w drodze na komisariat strażnicy mieli go też skopać i pobić pałkami. W raporcie ze zdarzenia pojawia się natomiast notatka o agresywnie zachowującym się zatrzymanym, ubliżającym strażnikom i uderzającym o ściany radiowozu głową.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.