Sześć kilometrów od centrum, po praskiej stronie Wisły, mieści się największe centrum magazynowe w Warszawie. Potężne hale obłożone żółtą blachą, podjazdy dla ciężarówek, betonowe rampy. Na nich palety z towarem gotowym do wysyłki. To tutaj jeden z największych polskich producentów mięsa ma swoje centrum dystrybucji wędlin. Jest hurtownia drewna, mebli, sprzętu RTV. Firmy kurierskie wysyłają przesyłki po całym kraju.
Wśród tych wszystkich przedsiębiorstw zadomowił się również jeden z warszawskich komorników. I też wysyła. Nie paczki, ale tysiące listów adresowanych do dłużników z całej Polski. Budynek, w którym pracuje, w niczym nie przypomina zwykłej kancelarii komorniczej. Nie ma sekretariatu, kasy, poczekalni dla klientów. Pomieszczenie wygląda jak mała sala gimnastyczna. Ściany wysokie na cztery metry. Przez środek ciągną się szeregi regałów wypełnionych od podłogi po sufit szarymi segregatorami. Na każdym napis z datą i numerem postępowania. To już nie kancelaria, ale hurtownia komornicza, obsługująca rocznie setki tysięcy klientów. Od początku roku do połowy października Jacek Bogiel, komornik działający przy sądzie rejonowym dla Warszawy-Woli, zdążył obsłużyć już ponad 315 tys. spraw. Wyłączając dni wolne od pracy, dzień w dzień może wszczynać ponad 1200 postępowań egzekucyjnych. Przyjmując, że do każdej sprawy komornik musi średnio wydrukować sześć kartek A-4, w jego kancelarii codziennie drukuje się ponad 7 tys. stron!
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.