W uzasadnieniu swoich roszczeń Zofia P. podała, że zlecając biuru turystycznemu organizację wycieczki na Sycylię w 2002 r., pytała o podstawowe dla jej rodziny warunki pobytu.
Chodziło m.in. o klimatyzację w pokojach i jadalni, szwedzki stół, piaszczystą plażę, dostępny basen i korty tenisowe, bankomat i wycieczkę kolejką na Etnę.
Jak napisała w pozwie, przy zawieraniu umowy pozwana firma zapewniała o dotrzymaniu tych warunków. Na miejscu okazało się, że klimatyzacja w pokojach jest włączana tylko na dwie godziny dziennie, a w jadalni nie ma jej w ogóle, zamiast szwedzkiego stołu jest kelner podający głodowe racje, plaża jest żwirowo-kamienista, basen działa do godz. 19, a dwie godziny wcześniej wynoszą z niego leżaki, bankomatu nie ma, kort nie działa, a na Etnę nie można wjechać kolejką, bo od roku jest w remoncie.
Pozwana firma proponowała klientce zwrot 5 proc. ceny wycieczki w trosce o "dobre imię", a w odpowiedzi na pozew podała, iż szczegółowe warunki pobytu były klientce od początku znane. Wnioskowała o świadka, który miał potwierdzić, że klientka od początku pobytu na Sycylii zgłaszała "niczym nie uzasadnione pretensje".
Podczas pierwszej rozprawy pełnomocnicy obu stron nie wykluczyli możliwości zawarcia ugody. Sąd Rejonowy dla Krakowa Sródmieścia, przed którym toczy się proces, odroczył rozprawę.
sg, pap
O wakacyjnych oszustwach czytaj też: Wakacje z kantem (Sześć na dziesięć polskich biur turystycznych oszukuje klientów!)