Tomasz Siemoniak miał powiedzieć w wywiadzie dla agencji Associated Press, że Polska przerzuci tysiące żołnierzy w kierunku swojej wschodniej granicy. Miał także dodać, iż na wschodzie potrzebne jest więcej wojska ze względu na konflikt w sąsiedniej Ukrainie.
Kiedy informacja o słowach Siemoniaka dotarły do Polski, minister wszystkiemu zaprzeczył.
- Doposażyć te jednostki. Ani w Siedlcach, ani do AP nie mówiłem o liczbach żołnierzy, bo to nie jest ustalone - napisał na Twitterze Tomasz Siemoniak.
- Wiedząc, że w amerykańskich mediach nie ma autoryzacji, nie mówiłem nic ani o tysiącach, ani setkach żołnierzy - tłumaczył szef resortu obrony.
- Mówiłem do AP to samo co w czwartek PL mediom. AP podbiła to tytułem o "tysiącach żołnierzy". Żadnej liczby nie podawałem - dodał.
wprost.pl, niezalezna.pl
- Doposażyć te jednostki. Ani w Siedlcach, ani do AP nie mówiłem o liczbach żołnierzy, bo to nie jest ustalone - napisał na Twitterze Tomasz Siemoniak.
- Wiedząc, że w amerykańskich mediach nie ma autoryzacji, nie mówiłem nic ani o tysiącach, ani setkach żołnierzy - tłumaczył szef resortu obrony.
- Mówiłem do AP to samo co w czwartek PL mediom. AP podbiła to tytułem o "tysiącach żołnierzy". Żadnej liczby nie podawałem - dodał.
wprost.pl, niezalezna.pl