Weizsaecker krytycznie ocenia politykę amerykańskiego ministra obrony Donalda Rumsfelda. "On nie chciał nam pomóc w lepszym zrozumieniu Europy, lecz oferował receptę, jak można podzielić i panować nad Europą". Eks-prezydent zastrzegł, że nie chodzi o to, aby "ukarać amerykański unilateralizm za pomocą multilateralizmu", lecz o to, aby zrozumieć, że zadania na skalę światową Ameryka może rozwiązać tylko wspólnie z Europą.
"Ameryka jest co prawda w stanie prowadzić na własną rękę każdą wojnę, lecz bez nas nie osiągnie ani ładu, ani rozwoju, ani też pokoju. Niepowodzenia Ameryki szkodzą także nam, Europejczykom. Dlatego przyszłość leży w silnym, wpływowym partnerstwie" - uważa polityk CDU, ktory sprawował najwyższy urząd w państwie w latach 1984-94.
W wywiadzie dla "Spiegla" Weizsaecker wyraził zrozumienie dla "specjalnego podejścia" Polaków do USA. "Polacy mają do tego jak najlepsze powody. Polska została podzielona w czasie, gdy powstały Stany Zjednoczone. Od końca XVIII w. setki tysięcy Polaków emigrowały do USA. Polska zawdzięcza swoją niepodległość w 1918 r. w dużej mierze amerykańskiemu prezydentowi Woodrowowi Wilsonowi. Podczas zimnej wojny Polacy marzyli o kraju wolności. To łączy ich z USA i za to są wdzięczni Amerykanom. Kto zarzuca im z tego powodu złe wychowanie, ten nie zna zbyt dobrze historii" - powiedział Weizsaecker, nawiązując do ostrej reprymendy, jakiej udzielił Polsce na początku roku prezydent Francji Jacques Chirac.
Były prezydent RFN przypomniał, że jako młody człowiek uczestniczył od 1 września 1939 r. w niemieckiej kampanii przeciw Polsce. "Wojna była zgrozą dla Polski, ale także i dla mojej rodziny. Mój brat poległ niedaleko mnie w drugim dniu wojny. Moja siostra musiała opuścić ojczyznę w Prusach Wschodnich. Lecz sześćdziesiąt lat później, w wieku 80 lat, zostałem zaproszony do Warszawy, aby doradzić polskiemu rządowi jak zreformować siły zbrojne - to wszystko wydarzyło się w czasie mojego życia" - zauważył Weizsaecker.
em, pap