Minister Andrzej Halicki zapowiedział, że zamierza pozwać wiceszefa PiS Mariusza Błaszczaka za jego słowa o "darze bilokacji" - podaje TVN24.
Sprawa ma związek z kontrowersjami wokół delegacji zagranicznych byłych już posłów PiS. Warszawska prokuratura wszczęła śledztwo ws. podróży do Madrytu Adama Hofmana, Mariusza Antoniego Kamińskiego i Adama Rogackiego. Posłowie wzięli zaliczki na podróż samochodami prywatnymi a w rzeczywistości polecieli samolotem tanich linii lotniczych. Po opublikowaniu przez Sejm danych o wyjazdach służbowych okazało się także, iż Adam Hofman zadeklarował, że 23 maja 2013 miał być na posiedzeniu Komisji Kultury Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy w Londynie. Okazuje się jednak, że tego dnia występował w Warszawie na antenie RMF FM.
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak oskarżył ministra administracji i cyfryzacji, że także on powinien wytłumaczyć się z "daru bilokacji". Błaszczak powiedział, że Halicki miedzy 24 a 29 czerwca 2012 r. był w Strasburgu, a 28 czerwca był w Warszawie i brał udział w głosowaniu. Dodał, że jeśli Halicki nie wytłumaczy się z tego, premier Ewa Kopacz powinna go zdymisjonować.
Po tych słowach Halicki napisał na Twitterze, że poda Błaszczaka do sądu, jeśli ten go nie przeprosi. "Najpierw trzeba rozumieć co się czyta, a później oskarżać!" - napisał minister.
- Oczywiście chciałbym mieć dar bilokacji, bo to pewnie jest zdolność, która byłaby marzeniem, natomiast większym jeszcze marzeniem jest to, by mieć po stronie opozycji kogoś, kto chociaż na poziomie licealisty potrafi czytać i rozumieć, co czyta - powiedział na konferencji w Sejmie Halicki.
Minister wytłumaczył, że podczas sesji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, skład polskiej delegacji, która ma w ZP łącznie 12 głosów, bardzo często się zmienia, ponieważ posłowie chcą np. wrócić na głosowania w Sejmie, a sesje PE często pokrywają się z posiedzeniami przy Wiejskiej. Dodał, że w tym przypadku wrócił do Warszawy wcześniej, a jego dieta związania z wyjazdem do Strasburga została pomniejszona.
- Nigdy nie korzystałem z samochodu, wszystkie dokumenty są w kancelarii (Sejmu - red.), łatwo sprawdzić datę wylotu i datę przylotu - powiedział Halicki.
tvn24
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak oskarżył ministra administracji i cyfryzacji, że także on powinien wytłumaczyć się z "daru bilokacji". Błaszczak powiedział, że Halicki miedzy 24 a 29 czerwca 2012 r. był w Strasburgu, a 28 czerwca był w Warszawie i brał udział w głosowaniu. Dodał, że jeśli Halicki nie wytłumaczy się z tego, premier Ewa Kopacz powinna go zdymisjonować.
Po tych słowach Halicki napisał na Twitterze, że poda Błaszczaka do sądu, jeśli ten go nie przeprosi. "Najpierw trzeba rozumieć co się czyta, a później oskarżać!" - napisał minister.
- Oczywiście chciałbym mieć dar bilokacji, bo to pewnie jest zdolność, która byłaby marzeniem, natomiast większym jeszcze marzeniem jest to, by mieć po stronie opozycji kogoś, kto chociaż na poziomie licealisty potrafi czytać i rozumieć, co czyta - powiedział na konferencji w Sejmie Halicki.
Minister wytłumaczył, że podczas sesji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, skład polskiej delegacji, która ma w ZP łącznie 12 głosów, bardzo często się zmienia, ponieważ posłowie chcą np. wrócić na głosowania w Sejmie, a sesje PE często pokrywają się z posiedzeniami przy Wiejskiej. Dodał, że w tym przypadku wrócił do Warszawy wcześniej, a jego dieta związania z wyjazdem do Strasburga została pomniejszona.
- Nigdy nie korzystałem z samochodu, wszystkie dokumenty są w kancelarii (Sejmu - red.), łatwo sprawdzić datę wylotu i datę przylotu - powiedział Halicki.
tvn24