W wielu lokalach wyborczych frekwencja podczas wczorajszych wyborów samorządowych przerosła urzędników.
Do niecodziennych sytuacji dochodziło w całym kraju. Np. na warszawskim Bemowie karty wyborcze przestały się mieścić w urnie. W związku z tym wypełnione karty układano luzem na urnie, jedna na drugiej. Karty zostały wrzucone do nowej urny dopiero po ponad godzinie, ponieważ wtedy dotarła ona do lokalu.
Z kolei w Chorzowie, gdzie również urna "zapchała się", wyborcy musieli czekać z wypełnionymi kartami do momentu, aż zostanie dowieziona nowa urna.
We Włocławku urzędnicy z "zapchanymi urnami" poradzili sobie w inny sposób. Z kartonów do drukarek skonstruowali nowe urny. Okleili je taśmami klejącymi i zapieczętowali.
TVN 24
Z kolei w Chorzowie, gdzie również urna "zapchała się", wyborcy musieli czekać z wypełnionymi kartami do momentu, aż zostanie dowieziona nowa urna.
We Włocławku urzędnicy z "zapchanymi urnami" poradzili sobie w inny sposób. Z kartonów do drukarek skonstruowali nowe urny. Okleili je taśmami klejącymi i zapieczętowali.
TVN 24